Kryzys - to słowo najlepiej obrazuje to, co dzieje się obecnie z zespołem Polskiego Cukru Toruń. Twarde Pierniki, mimo że dysponują całkiem ciekawym i szerokim składem, grają poniżej oczekiwań. Zaledwie trzy zwycięstwa w 11 meczach dla nikogo nie są satysfakcjonujące. W ostatnim tygodniu działacze postanowili dokonać roszad. Pozbyto się Jamara Diggsa i zakontraktowano w jego miejsce Williama Franklina. Do składu dokooptowano także Marcina Srokę.
[ad=rectangle]
Wydawało się, że te zmiany przyniosą efekt już w niedzielnym meczu przeciwko Treflowi Sopot. I początek meczu mógł na to wskazywać. Goście z Torunia szybko objęli prowadzenie, które stopniowo powiększali. Twarde Pierniki były mocno zaangażowane w grę i to przyniosło dobre efekty. Bardzo skuteczny był szczególnie Jarosław Zyskowski, który w samej pierwszej kwarcie zdobył dziesięć punktów.
Jeszcze na początku trzeciej kwarty goście z Grodu Kopernika prowadzili 55:45, ale później rozpoczął się koncert gry sopocian. Trefl prowadzony przez Michała Michalaka i Sarunasa Vasiliauskasa odrobił straty i stopniowo sam zaczął budować przewagę. Seria punktowa - 23:1 okazała się kluczowa dla losów tego meczu.
- Trzecia kwarta zadecydowała o losach spotkaniach. Zagraliśmy w niej fatalnie. Przez siedem minut tej odsłony rzuciliśmy tylko cztery punkty. Tak nie może być. Nie szło ani z obwodu, ani spod kosza. Nie możemy takich przestojów. Musimy nad pracować - zauważa Krzysztof Sulima, podkoszowy Polskiego Cukru, który w tym meczu zdobył 12 punktów.
Torunianie liczą na to, że w niedzielę ze Stelmetem odniosą w końcu zwycięstwo. - Myślami jesteśmy już przy najbliższym meczu. Trzeba wyjść na całego i wyszarpać wygraną - dodaje środkowy Twardych Pierników.