W bieżącym sezonie jednym z beniaminków TBL jest MKS Dąbrowa Górnicza. Ponadto dla zagłębiowskiego klubu jest to pierwszy rok na najwyższym poziomie rozgrywkowym w naszym kraju. Choć dąbrowianie mieli już na koncie dwa triumfy, to oba odnieśli na wyjeździe. We własnej hali umieli nawiązać wyrównaną walkę nawet z PGE Turowem Zgorzelec, ale nie byli w stanie zwyciężyć. I tak ich bilans w "domu" wynosił 0-6.
[ad=rectangle]
Domowa czarna seria odeszła w niepamięć wraz z sobotnim pojedynkiem z WKS Śląskiem Wrocław, w którym po dogrywce MKS triumfował 87:78. - Czekaliśmy na to cztery miesiące. Bardzo fajnie się złożyło, że wygraliśmy pierwszy mecz u siebie przed świętami, po dogrywce z bardzo dobrym przeciwnikiem i myślę, że po naszej niezłej grze. To jest nasz świąteczny prezent dla wszystkich kibiców. Proszę mi wierzyć, że myśleliśmy o tym prezencie, tej niespodziance przez cały tydzień - przyznał z zadowoleniem w głosie Wojciech Wieczorek.
Szkoleniowiec beniaminka był usatysfakcjonowany postawą swoich podopiecznych, którzy w końcówce czwartej kwarty zagrali z zimną krwią, nie popełniając błędów w obronie, co pozwoliło im na doprowadzenie do dogrywki. - Cały zespół zostawił serce na boisku i udało nam się postawić tę kropkę nad "i", nad którą bardzo długo pracowaliśmy. Wszyscy zasługują na uznanie, w końcówce rozegraliśmy ostatnie akcje bardzo poprawnie i - co najważniejsze - skutecznie. Dogrywka należała już do nas - podkreślił.
Radość po pierwszym zwycięstwie przed własną publicznością była ogromna, tym bardziej, że Zagłębiakom udało się wydrzeć zwycięstwo wymagającemu rywalowi, jakim jest Śląsk Wrocław. - Bardzo się cieszę i gorąco wierzę, że w nowy rok wejdziemy z tym pozytywnym kopniakiem, którego dostaliśmy i będziemy częściej wygrywać w dąbrowskiej hali "Centrum" - zaznaczył trener Wieczorek.
Zdecydowanymi faworytami sobotniej konfrontacji byli wrocławianie, co sprawia, że mecz zakończony triumfem dąbrowian jest odczytywany w kategorii niespodzianki. Jednak Wojciech Wieczorek nie zgadza się określaniem zwycięstwa jego zespołu w tych kategoriach.
- Nie chciałbym, żeby nasze zwycięstwo było postrzegane w kategorii sensacji, niespodzianki, cudu i tak dalej. Powtarzamy od samego początku; brakuje nam bardzo niewiele, żeby - w oparciu o to, co mamy, o świetną pracę organizacyjną w klubie i o ciężką pracę na treningach - wygrywać. Brakuje naprawdę niewiele. Ten mecz pokazał, że możemy być groźną drużyną dla każdego. Jeżeli wszyscy zawodnicy grają zespołowo, to jesteśmy naprawdę groźnym zespołem - wyjaśnił szkoleniowiec.