Końcówka jak z thrillera - relacja z meczu KSSSE AZS PWSZ Gorzów - CCC Polkowice

Cóż to były za emocje w hali PWSZ w Gorzowie. Drużyny KSSSE AZS PWSZ i CCC Polkowice stworzyły znakomite widowisko. Po dogrywce Akademiczki wygrały 81:79.

Tradycją spotkań obu tych drużyn są niewiarygodne emocje im towarzyszące. Nie inaczej było tym razem. Zespoły od samego początku narzuciły bardzo dobre tempo i prowadziły wyrównany bój.
[ad=rectangle]
Od pierwszych minut aktywne na parkiecie były Ketia Swanier i Helena Sverrisdottir. To one dały prowadzenie CCC Polkowice w początkowej fazie pojedynku. Z drugiej strony także nie brakowało armat, choć drobnym zaskoczeniem była postawa Katarzyny Dźwigalskiej. Kapitan gorzowianek zazwyczaj ciężko pracuje w kolejnych akcjach i jest łącznikiem w drużynie. Tym razem wzięła na siebie nieco ciężaru zdobywania punktów i po pięciu minutach miała na koncie już 11 "oczek", z czego aż trzy "trójki" i to wszystko na stuprocentowej skuteczności.

W zespole Arkadiusza Rusina zadebiutowała z kolei Nikki Greene. Pozyskana z ligi izraelskiej, Amerykanka nie weszła dobrze w to spotkanie, ale później pokazała się kilka razy z dobrej strony. Jej pracę docenił trener Dariusz Maciejewski. - Ta nowa zawodniczka ma wielki potencjał do gry tyłem do kosza. Z meczu na mecz będzie coraz lepsza - powiedział szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.

Faktycznie, koszykarka z USA z czasem grała coraz lepiej, choć dorobek z tego spotkania (7 punktów) nie powalał na kolana. Prym w drużynie gości wiodła za to inna Amerykanka. Swanier, bo o niej mowa, wykorzystywała swój niewielki wzrost i niesamowitą zwinność, udanie kończąc kontrataki po stratach Akademiczek. Było to szczególnie widoczne w drugiej kwarcie, kiedy to polkowiczanki zbliżyły się do rywalek. Do gry znakomicie włączyła się jednak Sharnee Zoll i dzięki niej gospodynie prowadziły 39:36 po 20 minutach.

Amerykańskiej rozgrywającej ponownie można poświęcić osobny akapit. Przeciwnicy już trochę się na niej poznali i wiedzą, że jest piekielnie niebezpieczna. Wykorzystała to ostatnio Energa Toruń. AZS PWSZ zdaje sobie z tego sprawę, dlatego gra musi się rozłożyć również na pozostałe zawodniczki. - To nie jest tak, że Sharnee nie idzie. Na pewno będzie jej trudniej w drugiej rundzie, bo zespoły wiedzą, na co ją stać. To jest nasza rola. Ona słabiej nie gra. Rzuty, które miałam możliwość oddać, to dzięki jej doskonałym podaniom. Ściąga na siebie dwóch, trzech graczy i rozgrywa idealnie te piłki - stwierdził Katarzyna Dźwigalska.

Po przerwie obie drużyny nadal grały bardzo równo. Wynik cały czas oscylował w granicach remisu. Dzięki Aishahy Sutherland CCC wyrównało stan pojedynku. Trener tej ekipy miał jednak powody do niezadowolenia. Kiedy wziął czas, krzyczał "chcę defensywy w tej grze!". Po spotkaniu dobrze wiedział, czego zabrakło jego zespołowi. - Brakowało zastawienia, co dało 14 zbiórek ofensywnych Gorzowa. Nasze osobiste były nieskuteczne, a defensywa nie była świetna - mówił Rusin.

Przed ostatnią kwartą przewaga Akademiczek wynosiła zaledwie trzy punkty. Jednak ani jedni, ani drudzy nie mogli zapunktować. Niemoc przełamała dopiero Alyssia Brewer. Potem uaktywniła się ponownie Dominika Owczarzak. Robiło się coraz bardziej nerwowo i Pomarańczowe popełniały błędy. W samej końcówce straciły piłkę i do tego faulowały gorzowską Amerykankę. "Lyssie" wykorzystała rzuty osobiste, doprowadzając do remisu, a następny atak CCC został zatrzymany. Byliśmy świadkami powtórki z Polkowic.

Znów dogrywka, znów emocje do samego końca i... radość gospodarzy. Oba zespoły atakowały raz po raz. To rzucała Swanier, to Zoll, to niecelnie Klaudia Czarnodolska i Dźwigalska. Wtedy nadszedł czas Sharnee Zoll. Najpierw przejęła piłkę po stracie polkowiczanek, następnie zrobiła akcję 2+1, czym doprowadziła do remisu 79:79. Rywalki chciały maksymalnie wydłużyć grę i rzucić w ostatniej chwili. Ten plan spalił jednak na panewce i piłka znów trafiła w ręce Zoll, która pognała na drugi koniec boiska, a piłkę w koszu umieściła na 0,02 sekundy przed końcem spotkania. CCC nie dało już rady nic z tym zrobić, a w hali zapanowała euforia gorzowian. Drużyna KSSSE AZS PWSZ Gorzów tym samym wygrała swój pierwszy mecz w tym roku i znacząco przybliżyła się do czwórki, choć bilans między ekipami z Gorzowa i Polkowic jest identyczny.

Kolejne mecze ligowe dopiero za dwa tygodnie. Akademiczki awansem jednak rozegrają spotkanie 17. kolejki. W czwartek zagrają z Widzewem Łódź. Dzień później w Bydgoszczy rozpocznie się finałowy turniej Pucharu Polski kobiet. AZS PWSZ w ćwierćfinale podejmie... CCC Polkowice. - Dogrywki nie przewidujemy - śmiał się Arkadiusz Rusin.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - CCC Polkowice 81:79 (24:17, 15:19, 20:20, 8:11, d. 14:12)
KSSSE AZS PWSZ:

Zoll 27, Brewer 22, Dźwigalska 18, Piekarska 8, Ogorodnikova 4, Szajtauer 2, Czarnodolska 0.

CCC:
Sutherland 23, Owczarzak 15, Swanier 15, Majewska 10, Greene 7, Svierrisdottir 6, Jeziorna 3.

Komentarze (3)
Lekkobiektywny
18.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratulacje i czekamy na rewanż w Pucharze ;p 
Jedi
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tradycyjnie wyborny mecz z Polkowicami. Kaśka ładnie w 1 kwarcie, szybkie 3x3 robiły wrażenie, w dogrywce zaś... cóż nasza Perełka pokazała klasę! :) 
NeZ
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Sharnee, brawo AZS :)