Jeszcze kilka lat temu pojedynek Asseco Gdynia z Anwilem Włocławek byłoby reklamowane jako szlagier, starcie gigantów. W obu drużynach aż roiło się od znakomitych zawodników. Niestety, kryzys gospodarczy, który obiegł cały świat, "zawitał" także do obu klubów. Cele zespołów, a także ich budżety, znacznie się zmieniły. Ekipy musiały odnaleźć się w nowych warunkach.
[ad=rectangle]
Gdynianie postawili na młodzież, która wsparta jest bardzo doświadczonymi zawodnikami - takimi jak Piotr Szczotka, czy Przemysław Frasunkiewicz (w poprzednim sezonie w tym gronie byli także Łukasz Seweryn i Fiodor Dmitriew). Działacze Asseco postawili na Davida Dedka, który w Gdyni robi znakomitą robotę. Pod jego wodzą kilku młodych zawodników robi spore postępy - Sebastian Kowalczyk, czy Przemysław Żołnierewicz.
We Włocławku o początku obecnego sezonu chcą jak najszybciej zapomnieć. Pod wodzą Mariusza Niedbalskiego - zespół przegrał cztery mecze i działacze musieli zareagować. Zatrudniono Predraga Krunicia, który powoli wyciąga drużynę z marazmu. Za jego rządów włocławianie wygrali siedem meczów (przegrali pięć spotkań).
- Anwil to bardzo dobry zespół. Czeka nas trudne spotkanie, ponieważ w ostatnim czasie włocławianie są w dobrej formie. Początek sezonu mieli co prawda słaby, ale teraz zrobili zmiany i spisują się znacznie lepiej - podkreśla A.J. Walton, rozgrywający Asseco Gdynia.
Włocławian czeka bardzo trudne zadanie, ponieważ gdynianie świetnie spisują się w meczach domowych. Warto zaznaczyć, że Asseco w spotkaniach rozgrywanych we własnej hali zanotowało zaledwie jedną porażkę - z Jeziorem Tarnobrzeg. Żółto-niebiescy pokonali m.in. Stelmet Zielona Góra, Śląsk Wrocław, czy AZS Koszalin.
- Pokazaliśmy, że w Gdyni rywalom gra się naprawdę trudno. Radości wielkiej nie ma, bo najważniejszy mecz jest w sobotę przeciwko Anwilowi Włocławek. To nasz bezpośredni rywal w walce o play-offy - mówił po meczu z AZS Koszalin Przemysław Frasunkiewicz.[i]
[/i]