Po serii pięciu zwycięstw Energa Czarni zainaugurowali drugą rundę starciem z outsiderem Tauron Basket Ligi. Wyżej notowani goście nie wywiązali się z roli faworyta i przegrali 73:82. - Mieliśmy okazję wzmocnić się w tabeli, a musimy dalej się bić - przyznaje Jarosław Mokros.
[ad=rectangle]
Przez znaczną część trzech kwart słupska ekipa utrzymywała niewielkie prowadzenie. Wikana Start Lublin deptał przeciwnikowi po piętach głównie dzięki niezłej skuteczności rzutów z dystansu. - W pierwszej połowie wpadło dużo szczęśliwych trójek. My byliśmy wybici z rytmu - ocenia 25-letni koszykarz.
Czarne Pantery miały kłopot ze sforsowaniem niezłej defensywy przeciwnika. Próbowały więc różnych rozwiązań, lecz nie zapewniły one sukcesu. - Rywale wybili nas z rytmu swoją obroną. Myślę, że Stelmet w poprzednim spotkaniu miał z tym problemy i my również. Nie wiedzieliśmy jak dokładnie oni bronią - analizuje Mokros. - Szukaliśmy ratunku zza obwodu, nie wpadało. Byliśmy mało agresywni w ataku i dlatego przegraliśmy - dodaje.
Wikana Start w piątkowy wieczór odprawił z kwitkiem Energę Czarnych i wywarł na rywalach dobre wrażenie. Mokros jest przekonany, iż ta drużyna pokusi się o kolejne niespodzianki. - Myślę, że odnajdują swój właściwy rytm. Życzę im, żeby pięli się w górę, bo liga będzie ciekawsza - kończy Mokros.
Jarosław Mokros: Byliśmy mało agresywni
[tag=1734]Energa Czarni Słupsk[/tag] nie będą mile wspominać 700-kilometrowej wyprawy do Lublina. Czarne Pantery musiały uznać wyższość Wikany Startu.
Źródło artykułu: