Końcówka stycznia nie była udana dla MKS Dąbrowa Górnicza. Podopieczni Wojciecha Wieczorka przegrali dwa mecze z rzędu i nieco oddalili się od walki w play-offach. Aczkolwiek cały miesiąc był całkiem niezły dla beniaminka (MKS wygrał trzy z sześciu spotkań).
[ad=rectangle]
- Mieliśmy ostatnio serię całkiem niezłych meczów, ale niestety, zawsze czegoś brakuje. Porażka w Słupsku nieco oddaliła nas od play-offów, ale cały czas walczymy, nie poddajemy się. Wierzę, że wrócimy do walki o play-offy - podkreśla Wojciech Wieczorek, opiekun MKS Dąbrowa Górnicza.
W ostatniej kolejce beniaminek nie znalazł sposobu na zespół Energi Czarnych Słupsk. Dąbrowianie nie potrafili znaleźć odpowiedzi na świetnie dysponowanego w sobotni wieczór - Jerela Blassingame'a. Na dodatek kontuzji w drugiej kwarcie nabawił się jego vis-a-vis - Ken Brown i goście nie mieli za dużo atutów w starciu z gwiazdą Energi Czarnych. Ostatecznie lider słupszczan zatrzymał się na 21 punktach i sześciu asystach.
- W pierwszej połowie nie udało się nam zrealizować założeń przedmeczowych, szczególnie w defensywie. Blassingame "zrobił" nam bardzo dużo krzywdy. To ustawiło mecz. Gospodarze osiągnęli taką przewagę, że trudno było nam wrócić do spotkania. Myślę, że kibice w Słupsku mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Dojście Blassingame'a bardzo wzmocniło ten zespół. To zawodnik, który potrafi zrobić różnicę - przyznaje Wieczorek.
W grze MKS sporym mankamentem jest spora liczba strat. W starciu ze Stelmetem popełnili ich aż 25, z kolei w Słupsku - 20.
- Przeplataliśmy bardzo dobre momenty z okresami, w których można było się jedynie "łapać" za głowy. Mieliśmy aż 20 strat, z czego 7-8 było kompletnie niewymuszonych agresywną obroną rywali. Po prostu piłka odbijała się od pleców, nóg. To były niezrozumiałe decyzje. Z taką grą było nam bardzo trudno wygrać w Słupsku - dodaje Wieczorek.