- O tym, czy Nemanja wróci do składu i zagra przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń, zadecydujemy po piątkowym, wieczornym treningu. Wszystko wskazuje na to, że Serb wystąpi, ale na razie nie chcę stwierdzać jednoznacznie - mówił dzień przed spotkaniem z toruńskim zespołem trener PGE Turowa Zgorzelec, Miodrag Rajković.
[ad=rectangle]
Ostatecznie Nemanja Jaramaz pojawił się na parkiecie w sobotnim meczu, ale w nieco ponad dziewięć minut zapisał się w statystykach jedynie dwoma niecelnymi rzutami za trzy, zbiórką i faulem. Fakt, iż Serb znalazł się w rotacji, nie oznacza, że szkoleniowiec PGE Turowa mógł korzystać z szerszego składu.
Z powodu zabiegu czyszczenia kolana nieobecny w meczu był Filip Dylewicz, natomiast angina stanęła na przeszkodzie w skutecznej grze Vlada-Sorina Moldoveanu, który spędził na parkiecie tylko siedem minut (w tym czasie spudłował dwa rzuty i raz faulował). O ile Rumun wróci do normalnej dyspozycji już najprawdopodobniej w kolejnym spotkaniu, o tyle dłużej potrwa absencja Dylewicza. Zwyczajowo po takim zabiegu wraca się do treningów po trzech-czterech tygodniach.
Dodatkowo, nadal problemem dla trenera Rajkovicia jest uraz Mateusza Kostrzewskiego. Przypomnijmy, że polski skrzydłowy miał wrócić na parkiet na początku stycznia i w tym celu zaczął już nawet trenować z drużyną. Wszystko wskazuje na to, że uraz gracza odnowił się.
- Nikt nie jest w stanie powiedzieć dzisiaj nic konkretnego na temat kontuzji Mateusza. Nie wiemy kiedy i czy w ogóle "Kostek" wróci do gry w tym sezonie, a jak wróci, to nie możemy być pewni formy, jaką będzie prezentował. To wielka szkoda zarówno dla samego zawodnika, jak i dla zespołu - powiedział Rajković.