Kłopotów kadrowych PGE Turowa ciąg dalszy
Tuż po tym jak do gry wrócił Nemanja Jaramaz, wydawało się, że trener Miodrag Rajković będzie miał coraz mniej zmartwień jeśli chodzi o kadrę zespołu. Ze składu wypadł jednak Filip Dylewicz.
Z powodu zabiegu czyszczenia kolana nieobecny w meczu był Filip Dylewicz, natomiast angina stanęła na przeszkodzie w skutecznej grze Vlada-Sorina Moldoveanu, który spędził na parkiecie tylko siedem minut (w tym czasie spudłował dwa rzuty i raz faulował). O ile Rumun wróci do normalnej dyspozycji już najprawdopodobniej w kolejnym spotkaniu, o tyle dłużej potrwa absencja Dylewicza. Zwyczajowo po takim zabiegu wraca się do treningów po trzech-czterech tygodniach.
Dodatkowo, nadal problemem dla trenera Rajkovicia jest uraz Mateusza Kostrzewskiego. Przypomnijmy, że polski skrzydłowy miał wrócić na parkiet na początku stycznia i w tym celu zaczął już nawet trenować z drużyną. Wszystko wskazuje na to, że uraz gracza odnowił się.
- Nikt nie jest w stanie powiedzieć dzisiaj nic konkretnego na temat kontuzji Mateusza. Nie wiemy kiedy i czy w ogóle "Kostek" wróci do gry w tym sezonie, a jak wróci, to nie możemy być pewni formy, jaką będzie prezentował. To wielka szkoda zarówno dla samego zawodnika, jak i dla zespołu - powiedział Rajković.