Wojciech Kamiński (opiekun Rosy Radom): Myślę, że to, iż znaleźliśmy się w finale jest niespodzianką. Drabinka się tak ułożyła, że największy faworyt - PGE Turów odpadł już w ćwierćfinale. Uważam, iż nasze zwycięstwo z Asseco jest dość zaskakujące, ponieważ wszyscy wiedzą, jak gdynianie grają na własnym parkiecie. W ostatnich trzech latach w sezonie zasadniczym przegrali zaledwie trzy mecze. Jesteśmy zadowoleni z tego, że znaleźliśmy się w finale. To kolejny kroczek w rozwoju klubu.
[ad=rectangle]
Stelmet miał znacznie łatwiejszą przeprawę w półfinale. Zielonogórzanie pokazali, że są świetnie przygotowani, mają dużo energii. Dla nas będzie to arcytrudny mecz, ponieważ Stelmet bardzo dobre gra w defensywie.
Uważam, że my musimy zagrać nieco radosną koszykówkę. To jest jedyny sposób na pokonanie Stelmetu. Ktoś mądry powiedział: "Ból jest przez chwilę, a sława jest na wieki". Trzeba zapomnieć o zmęczeniu i bólu.
Saso Filipovski (opiekun Stelmetu Zielona Góra): Rosa jest bardzo dobrze prowadzona przez Wojciecha Kamińskiego. Radomianie grają zespołową koszykówkę. Mają mądrych zawodników, którzy wiedzą, jak grać w ważnych momentach. Mają niezłego rozgrywającego, który świetnie gra pick&rolle. Środkowi potrafią rzucać za trzy punkty.
W defensywie będą grali dużo strefę, ale my jesteśmy na to przygotowani. Musimy być jednak bardzo skupieni przez całe zawody. Szanujemy ich, ale chcemy wyjść zwycięsko z tego meczu.
To nie jest tak, że zatrzymamy Gibsona i Taylora i zwycięstwo będzie nasze. Na pewno tak nie będzie. W pucharze wszystko jest możliwe. Może ktoś inny weźmie odpowiedzialność na siebie i poprowadzi Rosę do zwycięstwa?
Hahahaha, leżę i kwiczę :D