W niedzielę MKS Dąbrowa Górnicza zagra u siebie z Polskim Cukrem Toruń. Zespół Wojciecha Wieczorka przystąpi do tego spotkania w bardzo dobrych nastrojach po zwycięstwie nad Polfarmexem Kutno.
[ad=rectangle]
- Myślę, że czeka nas ciężkie, wyrównane spotkanie, bo oba zespoły dokonały wzmocnień od poprzedniego starcia. Dodatkowo, im bliżej końca sezonu, tym zazwyczaj zespoły grają lepszą koszykówkę, a nadchodzący mecz jest bardzo istotny dla obu ekipy. Jestem przekonany, że intensywność tego starcia będzie wysoka - mówi David Weaver, środkowy MKSu, dodając. - Na pewno zerkniemy sobie na pierwszy mecz z Polskim Cukrem (przegrany 71:86 - przyp. M.F.), żeby zobaczyć jakie błędy popełnialiśmy. Analiza wideo to zawsze pomocne narzędzie przed kolejnym pojedynkiem.
Beniaminek z Dąbrowy Górniczej to jeden z tych zespołów Tauron Basket Ligi, który od początku rozgrywek nieprzerwanie gra falami: niedawne zwycięstwo nad Polfarmexem przerwało wcześniejszą serię trzech porażek drużyny. Wcześniej natomiast drużyna wygrała cztery z pięciu spotkań i dzięki temu dzisiaj nadal - matematycznie - ma szansę na grę w play-off. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż zespół MKSu jest jak literacki Dr Jekyll i Mr Hyde.
- Niestety, muszę się z tym zgodzić. Jesteśmy zespołem, który ma dwie twarze i to jest właśnie nasz największy problem. Chcemy jednak bardzo mocno zakończyć ten sezon z przytupem, chcemy awansować do play-off i liczę, że w każdym kolejnym spotkaniu błędów będzie coraz mniej. A pół-żartem, pół-serio mogę powiedzieć, że to jest nasza broń: rywale nigdy nie wiedzą, z którym zespołem przyjdzie im się zmierzyć - tłumaczy Weaver.
Z którym MKSem przyjdzie zmierzyć się torunianom w niedzielę? Z czego biorą się takie wahania formy zespołu, który jednego dnia potrafi ograć Polfarmex Kutno czy Trefl Sopot, a innego - przegrać z Jeziorem Tarnobrzeg?
- Pokonaliśmy Trefl i Polfarmex bo byliśmy niesamowicie skoncentrowani. Od pierwszej od ostatniej minuty, bez wyjątków. Z kolei przeciwko tarnobrzeżanom nasza koncentracja była taka sobie. Mieliśmy też zbyt dużo pewności siebie. Myślę jednak, że tego rodzaju porażka już więcej nam się nie przytrafi - opowiada Amerykanin, który w tamtym spotkaniu rozegrał najlepsze zawody w karierze. Rzucił aż 32 punkty i zebrał osiem zbiórek.
- To było najgorsze uczucie sportowe dla mnie w tym sezonie. Jednocześnie był to dla mnie bardzo ważny moment, bo indywidualnie zagrałem najlepszy mecz w rozgrywkach, ale jednocześnie najgorsza możliwa porażka dla mojego zespołu. Ciężko było opanować emocje i zrozumieć co się stało. Uwielbiam ten moment, gdy moja drużyna wygrywa, więc naprawdę długo dochodziłem do siebie po tamtym meczu. Zrobię wszystko, by już nigdy go nie poczuć - wspomina Weaver, kończąc swoją wypowiedź - Tym bardziej, że czeka nas intensywna walka o ósme miejsce play-off. Nie ma zbyt dużej różnicy punktowej między kilkoma zespołami i każdy mecz jest cenny dla każdego. Przy tym wszystkim jednak będzie potrzeba też trochę szczęścia. Ja chcę wierzyć, że na szczęśliwej ósmej pozycji znajdzie się MKS. Byłoby to kapitalne zwieńczenie tego sezonu.