Jarosław Krysiewicz: Nie wiem co się stało w czwartej kwarcie

Polfarmex Kutno liczył na dobrą grę przeciwko Śląskowi i do trzeciej kwarty realizował ten scenariusz. - Nie wiem, co się stało w ostatniej odsłonie - powiedział trener gości, Jarosław Krysiewicz.

Przez trzy kwarty gra Polfarmexu Kutno mogła się podobać. Beniaminek kompletnie nie przestraszył się bardziej utytułowanego rywala i grając skutecznie po obu stronach parkietu, prowadził 60:57. Gospodarze w ogóle nie mogli znaleźć recepty na duet Kwamain Mitchell - Kevin Johnson (27 punktów z 60 zespołu) i wydawało się, że w hali Orbita może dojść do niespodzianki.
[ad=rectangle]
Jak się jednak okazało w czwartej odsłonie - to były tylko złe, miłego początki dla Śląska. Wrocławianie zagrali błyskotliwie w czwartej kwarcie i ostatecznie zwyciężyli 78:68.

- Gratulacje dla drużyny z Wrocławia za wygrany mecz. Przez trzy kwarty graliśmy bardzo udanie i nie bardzo wiem co się stało w czwartej odsłonie. Musimy to przeanalizować, bo wszyscy widzieli, że w tej części meczu oddaliśmy zaledwie jeden celny rzut z gry. Tak nie może być, nie z rywalem tej klasy co Śląsk - denerwował się na konferencji prasowej trener gości, Jarosław Krysiewicz.

Jedyny celny rzut, jaki wpadł gościom w czwartej kwarcie to dystansowa próba Mitchella. Amerykanin trafił już w pierwszej akcji czwartej kwarty, podwyższając prowadzenie Polfarmexu do stanu 63:57. Przez ostatnie 9 minut i 47 sekund jednak żadna z 11 prób zespołu z gry nie znalazła drogi do obręczy.

- Przez trzy kwarty biliśmy się ze Śląskiem na równi. Także można ten mecz podsumować stwierdzeniem: trzy kwarty dobre, jedna słaba i tyle, po meczu - dodawał Krysiewicz, który po zakończeniu starcia miał wiele pretensji do swoich zawodników o to, że nie wykorzystują swoich przewag i niezbyt dobrze czytają to, co się dzieje na parkiecie.

- To jest młoda drużyna i być może nasze problemy wynikają z braku doświadczenia. Chociażby sytuacja z Kevinem Johnsonem, który trafia trzy trójki w pierwszej kwarcie, czwarta próba mu się wykręca z kosza, a potem... nie dostaje już żadnego dobrego podania do końca meczu. To, że potrafiliśmy go otworzyć, a potem o nim zapomnieliśmy świadczy o tym, że nie czytamy dobrze gry - zakończył trener Polfarmexu.

Źródło artykułu: