- Mamy dość dobry terminarz, ponieważ na wyjeździe gramy jedynie ze Stelmetem Zielona Góra, Wilkami Morskimi Szczecin i Jeziorem Tarnobrzeg. U siebie mamy mecze z Asseco, Treflem, Czarnymi i Polfarmexem. To dobry układ dla nas - uważa Michał Jankowski, rzucający Polskiego Cukru Toruń.
[ad=rectangle]
Sytuacja torunian w tabeli po 24. kolejkach jest całkiem przyzwoita. Ekipa z Grodu Kopernika z 33 punktami na koncie zajmuje dziewiąte miejsce. W piątek zespół Miliji Bogicevicia mierzy się z Asseco Gdynia.
- Zostało siedem meczów do końca sezonu zasadniczego. Aby realnie myśleć o play-offach, to trzeba wygrać pięć z tych spotkań. Mecze u siebie trzeba po prostu wygrywać. Bardzo poważnie podchodzimy do starcia z Asseco Gdynia. Jesteśmy skoncentrowani. Mamy jeden cel na ten mecz - zwycięstwo - zaznacza Jankowski.
Torunianie wygrali pięć z sześciu spotkań i na dobre wrócili do gry o play-offy. Dobry bilans meczów u siebie powoduje, że ekipa z Grodu Kopernika jest poważnym kandydatem do awansu do pierwszej ósemki.
- W ostatnim czasie gramy naprawdę solidny basket, realizujemy założenia trenera. Uważam, że ta porażka z AZS Koszalin przyszła w najlepszym momencie dla nas, ponieważ to taka lekcja, z której można wyciągnąć wnioski. Pokazała nam, że do tej czołówki nieco nam jeszcze brakuje - dodaje Jankowski, który podkreśla dużą rolę w tych wynikach Williama Franklina.
- Duży wpływ na nasze wyniki miało dojście Williama Franklina, który wprowadził sporo energii. Potrafi dzielić się piłką, wziąć odpowiedzialność na siebie w końcowych momentach spotkania - przyznaje zawodnik.