Oficjalnie: Steve Nash kończy karierę

Steve'a Nasha nie zobaczymy już na koszykarskim parkiecie. Legendarny rozgrywający w wieku 41-lat zdecydował się zakończyć swoją bogatą karierę sportową!

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Podczas samych sezonów zasadniczych, Steve Nash rozegrał w NBA tysiąc 271 spotkań. Jeżeli dodamy do tego występy w fazie play-off, trzeba doliczyć następne 120 meczów. Nie cechowała go ani muskulatura, ani nadludzki atletyzm. Miał za to oczy dookoła głowy, wyjątkowy zmysł i jedno z najwyższych koszykarskich IQ na świecie. Swoimi zagraniami cieszył fanów przez 18 lat, ale 21 marca 2015 roku postanowił ostatecznie zejść ze sceny. - Przechodzę na emeryturę - napisał w swoim oficjalnym oświadczeniu legendarny Kanadyjczyk.
Rozgrywający występował na parkietach NBA od 1996 do 2014 roku. W tym czasie dwukrotnie zdobył nagrodę MVP (2005, 2006), a ponadto skompletował 10 tysięcy 335 asyst! Więcej kluczowych podań od Steve'a Nasha rozdali tylko Jason Kidd (12 091) oraz lider wszech czasów w tej kategorii, John Stockton (15 806). - Już teraz brakuje mi gry, ale jestem również bardzo podekscytowany, by nauczyć się robić coś innego - powiedział zawodnik.

41-latek grał w Phoenix Suns, Dallas Mavericks, a w 2012 roku trafił do Hollywood gdzie reprezentował barwy tamtejszych Los Angeles Lakers. W Mieście Aniołów podpisał 3-letni kontrakt wart blisko 28 milionów dolarów, ale nie był już tym samym graczem, jak chociażby za czasów wspólnych występów z Marcinem Gortatem. Ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa, a Nash w purpurze i złocie rozegrał tylko 65 spotkań. Konkretnie chodziło o bóle pleców, wynikające z uszkodzenia nerwów. Wcześniej były jeszcze między innymi problemy z biodrem czy złamanie lewej nogi.

Zwieńczeniem bogatej kariery Kanadyjczyka byłoby mistrzostwo NBA, którego nie udało mu się jednak wywalczyć. - Nigdy nie przestanie mnie boleć brak mistrzostwa z Phoenix Suns. Bardzo zasługiwaliśmy, by je wtedy zdobyć - pisze w oświadczeniu Nash. - Mieliśmy trochę pecha, ale kiedy patrzę wstecz to myślę sobie, że przecież mogłem trafić jeden rzut więcej, o jeden raz mniej stracić piłkę czy lepiej asystować. Ale nie żałuję niczego. Nasza hala zawsze była wypełniona do ostatniego miejsca, a kibice byli fantastyczni. Dziękuję, Phoenix - dodaje gracz.

Oprócz podziękowań dla organizacji z Arizony, zasłużona postać w świecie koszykówki miłe słowa śle również w stronę innych bliskich sobie osób, trenerów czy byłych kolegów z drużyny. Steve Nash zatrzymał swoje średnio na poziomie 14,3 punktu, 3,0 zbiórki oraz 8,5 asysty zdobywanych w trakcie jednego spotkania.

Podobał Ci się styl gry Steve'a Nasha?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×