Ken Brown: Chyba cała Europa słyszała o Anwilu

- Chyba cała Europa słyszała o tym, co wydarzyło się w ostatnim czasie w Anwilu. Problemy rywali nie miały wpływu jednak na nasze przygotowania - mówi Ken Brown, obrońca MKSu Dąbrowa Górnicza.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
MKS Dąbrowa Górnicza pokonał Anwil Włocławek 90:77 i tym samym przeskoczył Rottweilery w ligowej hierarchii. To było 10. zwycięstwo zespołu Wojciecha Wieczorka w tym sezonie, tym ważniejsze, że wygrane większą liczbą punktów, niż porażka z Anwilem w pierwszej części sezonu (74:85).
- Kontrolowaliśmy tempo gry przez cały mecz. To był klucz do naszego zwycięstwa. Trochę przespaliśmy drugą kwartę i wówczas Anwil wyszedł na prowadzenie, ale nie trwało to długo. Narzuciliśmy Anwilowi konieczność gry naszą koszykówką i ogółem zagraliśmy niezły mecz - powiedział po zakończeniu starcia Ken Brown, rozgrywający MKSu.

Brown był jednym z ważniejszych koszykarzy zespołu z Dąbrowy Górniczej. Rzucił 14 punktów (4/11 z gry, 6/8 z linii) w 17 minut, miał sześć fauli wymuszonych, cztery zbiórki i trzy asysty. Dla porównania, Deonta Vaughn spędził w grze 37 minut, ale zdobył tylko trzy punkty (1/9 z gry). Obaj gracze mocno rywalizowali ze sobą i nie szczędzili sobie trash-talkingu podczas meczu.

- Coś tam sobie przygadywaliśmy, bo jesteśmy przeciwnikami, konkurentami. Rywalizowaliśmy ze sobą i każdy z nas starał się wyprowadzić drugiego z rytmu. To, co działo się jednak na parkiecie, zostało na parkiecie. Nie ma w tym nic personalnego i zakończyło się wraz z ostatnim gwizdkiem - stwierdził Brown.

Amerykanin odniósł się również do faktu, że Anwil musiał radzić sobie bez trzech zwolnionych niedawno zawodników oraz bez trenera Predraga Krunicia, którego zastąpił Marcin Woźniak.

- Czy słyszałem o kłopotach rywali? Chyba cała Europa słyszała o tym, co wydarzyło się w ostatnim czasie w Anwilu. Przyznam, nie rozumiem tej decyzji, ona tylko pogorszyła sytuację w klubie. Takie zmiany nigdy nie przynoszą nic dobrego. Problemy rywali nie miały jednak wpływu na nasze przygotowania. Przygotowywaliśmy się do tego meczu normalnie i nie chcieliśmy myśleć o kwestiach, które nas nie dotyczą - zakończył rozgrywający MKSu.

Myles McKay: Kawał dobrej roboty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×