Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. VII

W kampanii 1973/74 pochodzący z Nowego Jorku środkowy po raz trzeci w karierze zgarnął statuetkę MVP sezonu zasadniczego, ale ani wtedy, ani w rozgrywkach 1974/75 Kozły nie wygrały ligi.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Ba, po zakończeniu kariery przez Oscara Robertsona i w związku z absencją Kareema w szesnastu pierwszych spotkaniach regular season z powodu kontuzji oka, ekipy z Wisconsin zabrakło nawet w play-off's. Po powrocie na parkiet Abdul-Jabbar musiał występować w specjalnych goglach ochronnych, które z czasem stały się jego znakiem firmowym, takim jak "podniebny hak". Ponadto coraz bardziej tęsknił za wielkomiejskim życiem i jeszcze przed rozpoczęciem fatalnych dla Bucks zmagań było wiadomo, że wkrótce będzie chciał zmienić otoczenie. - Pozostał mi jeszcze rok kontraktu, ale już wcześniej powiadomiłem klubowe władze, że nie jestem zainteresowany jego przedłużeniem - wspomina. - Chciałem opuścić Milwaukee, a wymiana wydawała mi się najlepszą opcją dla obu stron. Podczas trzech ostatnich kampanii w Milwaukee, Kareem zarobił za samą grę w basket grubo ponad milion dolarów. W tamtych czasach były to naprawdę ogromne pieniądze, ale to nie one ciągnęły koszykarza do większego miasta. - Pytaliśmy go, czy jest może niezadowolony z zaproponowanych przez nas warunków, ale on zaprzeczył - opowiada Wayne Embry, ówczesny generalny menadżer Kozłów. - Stwierdził tylko, że jego styl życia jest niekompatybilny ze stylem życia w Milwaukee. - Mówił, że ciężko jest mu mieszkać w tym mieście - dodaje Chuck Johnson, pracujący niegdyś jako dziennikarz w "Milwaukee Journal". - Chodziło o różnice kulturowe. Milwaukee jest typowym miastem robotniczym i kiedy jego słowa wyszły na światło dzienne, rozpętało się prawdziwe piekło. Po raz pierwszy skarżył się na miasto i stwierdził, że nie jest ono miejscem dla niego.

Wayne Embry za wszelką cenę starał się przekonać swojego najlepszego zawodnika do zmiany decyzji. - Kareem, jesteś sercem tej drużyny - powtarzał. - Nie chcę wymieniać serca. Wiele tajnych spotkań z zawodnikiem oraz jego przedstawicielami nie przyniosło jednak skutku. - Abdul-Jabbar darzył naszą organizację wielkim szacunkiem, ale klamka już zapadła i nie dało się nic zrobić. Klubowe władze nie chciały zbyt wcześnie podawać do publicznej wiadomości, że lider wkrótce opuści ekipę Bucks, wobec czego zawarto dżentelmeńską umowę o zachowaniu informacji o wymianie w tajemnicy najdłużej jak to możliwe.

W pewnym momencie jednak do mediów przedostała się wiadomość o zainteresowaniu Kareemem ze strony New York Knicks. Sytuacja ta zdenerwowała prezesa Kozłów, Williama Alversona, który wciąż miał cień nadziei, że absolwent UCLA zmieni jeszcze swoją decyzję o zmianie otoczenia. Posunął się nawet do tego, że zaproponował Abdul-Jabbarowi mieszkanie w Nowym Jorku połączone z czarterowymi lotami do Wisconsin. Tymczasem środkowy z numerem "33" był coraz bardziej zdenerwowany tym, co się działo wokół jego osoby. - To tylko miejsce, w którym pracuję - mówił o Milwaukee. - Nie mam tu żadnej rodziny czy znajomych. Kulturowo ja i Milwaukee to dwa przeciwległe bieguny. Nie mówiłem o tym wcześniej publicznie, bo nie chciałem, żeby ktoś pomyślał, iż sądzę, że to miasto jest niegodne mnie. To wcale nie tak. Nie mam nic do tubylców i pragnę to podkreślić. Po prostu wraz z rodziną i przyjaciółmi nie pasuję do tego miejsca. Mój pobyt w zespole Bucks uważam za wielką sprawę. Świetnie się ze wszystkimi dogadywałem i nie mogę na nic narzekać. Słowa zawodnika były równoznaczne z ostatecznym końcem dżentelmeńskiej umowy i prezes Kozłów nie mógł już dłużej zaprzeczać, że trzykrotny MVP regular season wkrótce zmieni pracodawcę. Co ciekawe, włodarz ekipy z Wisconsin jako jedną z przyczyn stanowiska Lewa widział konflikt z trenerem Larrym Costello: - Jeśli zapytacie mnie, czy kiedykolwiek wyraził niezadowolenie ze współpracy z nim, to moja odpowiedź brzmi: tak. Tymczasem coach Kozłów bronił uzasadnienia decyzji wygłaszanego przez zawodnika: - To wcale nie było tak, że on nie lubił Wayne'a Embry'ego czy mnie. Po prostu pragnął zrobić coś ze swoim życiem. Nie chcieliśmy tracić Kareema, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby oddać gracza takiego jak on. Abdul-Jabbar musiał jednak poukładać sobie wszystko w głowie. Zrobił mnóstwo dobrego dla tej organizacji i dał kibicom w Milwaukee kilka wspaniałych lat. Chciał jednak również żyć po swojemu. Bucks mogli zatrzymać Abdul-Jabbara jeszcze na sezon 1975/76, lecz wtedy mogliby zostać z niczym, gdyż zawodnik w całości wypełniłby kontrakt, a wtedy nie było unormowanych zasad przepływu tzw. wolnych agentów. Kozły negocjowały wymianę z czterema klubami: New York Knicks, Atlanta Hawks, Washington Bullets oraz Los Angeles Lakers. Wydarzenia, które w 1973 roku zaszły w mieszkaniu należącym do Alcindora, wykluczały jego przeprowadzkę do stolicy USA, a oferty nowojorczyków i Jastrzębi wydawały się sternikom Kozłów niezbyt atrakcyjne, wobec czego dość nieoczekiwanie Wayne Embry wraz ze swoimi współpracownikami udał się na Zachodnie Wybrzeże, by negocjować z Petem Newellem, który kierował teamem Jeziorowców na zlecenie właściciela - Jacka Kenta Cooka.
- W rzeczywistości Lakersi byli od początku naszym głównym celem - mówił po latach William Alverson. - Ich propozycję zaczęliśmy jednak rozpatrywać dopiero pod sam koniec, a całe to zamieszanie z ofertami innych klubów było jedynie grą z naszej strony. Jeziorowcy po fatalnym sezonie 1974/75, zakończonym bilansem 30-52, pilnie potrzebowali nowego lidera. Wilta Chamberlaina nie było w zespole już od dwóch kampanii i nikt nie potrafił wypełnić luki powstałej po jego odejściu. 16 czerwca 1975 roku działacze Milwaukee Bucks i Los Angeles Lakers dobili targu. Do ekipy z Kalifornii wraz z Kareemem Abdul-Jabbarem dołączył Walt Wesley, a w przeciwnym kierunku powędrowali: Elmore Smith, Brian Winters, David Meyers i Junior Bridgeman. Jeziorowcy zobowiązali się dodatkowo wpłacić na konto Kozłów osiemset tysięcy dolarów. - To były zupełnie inne czasy - wspomina Winters. - Byłem akurat z wizytą u mojej dziewczyny w Delaware i w pewnym momencie ona powiedziała mi, że słyszała w radiu o wymianie z udziałem Kareema. Natychmiast zadzwoniłem do domu i siostra poinformowała mnie, że telefonowało do mnie dwóch facetów: Wayne Embry oraz Pete Newell. To była dobra transakcja dla obu stron. Pozwoliła zbudować fundamenty pod perspektywiczną drużynę Bucks, a ja mogłem wychodzić na parkiet w pierwszej piątce. Dla Lakersów oznaczała natomiast kilka naprawdę tłustych lat.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×