Dla ekipy PGE Turowa Zgorzelec będzie to już trzeci pojedynek wyjazdowy z rzędu. 10 kwietnia mistrzowie Polski przegrali z Asseco Gdynia, przez co żółto-niebiescy awansowali do play-offów. W ostatnią środę zgorzelczanie męczyli się z ekipą Wilków Morskich Szczecin (grali bez Mardy'ego Collinsa i Chrisa Wrighta), ale ostatecznie okazali się lepsi od beniaminka. Kluczowe punkty zdobył Michał Chyliński.
- Na szczęście w końcówce nie zabrakło nam wiary w Michała Chylińskiego, który trafił ważną trójkę w kluczowym momencie spotkania. Ten rzut spowodował, że wyszliśmy obronną ręką z opresji - mówił po tamtym meczu Filip Dylewicz, kapitan drużyny.
[ad=rectangle]
W poniedziałek zgorzelczanie w Hali Stulecia zmierzą się z Treflem Sopot. Sytuacja jest nieco podobna do tej, która miała miejsce 10 kwietnia w Gdyni. Jeżeli żółto-czarni zwycięża, to znajdą się w play-offach. Czy mistrzowie Polski na to pozwolą? Oni wciąż bowiem walczą o miejsce pierwsze przed play-offami. Potrzebują do tego trzech zwycięstw w ostatnich meczach (wygrana ze Stelmetem więcej niż ośmioma punktami).
[i]
- Dwa punkty zdobyte w Szczecinie to dla nas bardzo ważna wygrana. Dzięki niej czujemy się lepiej. Zwycięstwo z pewnością wpłynie na nas pozytywnie przed kluczową fazą sezonu, czyli play-off. Oczywiście, zanim to jednak nastąpi to przed nami jeszcze trzy mecze w tej rundzie. Trzy mecze, w których mamy szansę wygrać i chcemy to zrobić [/i]- przyznał Dylewicz.
Sopocianie chcą jednak za wszelką cenę sprawić sensację i już w poniedziałek zapewnić sobie udział w play-offach. - Przed nami mecze z PGE Turowem i Wikaną Startem Lublin. Będziemy się starali wygrać oba spotkania. Zgorzelczanie będą z pewnością chcieli się zrewanżować za pierwsze spotkanie, ale "łatwo skóry nie oddamy" - zapewnia Michał Michalak.
W pierwszej rundzie spotkań sopocianie sensacyjnie pokonali na wyjeździe mistrzów Polski 104:103. Wówczas pierwsze skrzypce grał Eimantas Bendzius, który zdobył 25 punktów.
Spotkanie rozpocznie się o godzinie 19:00 w Hali Stulecia.