Mariusz Niedbalski zrealizował cel - wprowadził drużynę do play-offów

Trefl Sopot dzięki zwycięstwu w Lublinie zapewnił sobie udział w play-offach. Żółto-czarni zagrają z PGE Turowem Zgorzelec.

Działacze Trefla Sopot po spotkaniu z Wilkami Morskimi Szczecin (13 lutego) postanowili dokonać zmiany na stanowisku pierwszego szkoleniowca, tak aby uratować jeszcze ten sezon. Zdecydowano się na Mariusza Niedbalskiego, przed którym postawiono jasny cel - awans do play-offów. Zespół pod wodzą nowego trenera zaczął prezentować się nieco lepiej. Drużyna wygrywała te mecze, który musiała, czyli z Anwilem Włocławek, Jeziorem Tarnobrzeg i Polfarmexem Kutno.

Później przyszła jednak porażka z Polskim Cukrem Toruń i Rosą Radom, i sytuacja w tabeli nieco się skomplikowała. Ekipa z Grodu Kopernika zrównała się punktami na trzy kolejki przed końcem, ale wówczas sopocianie ograli Polpharmę, a podopieczni Miliji Bogicevicia przegrali z Energą Czarnymi Słupsk. To ułatwiło zadanie sopocianom, którzy dzięki zwycięstwu nad Wikaną Startem Lublin zapewnili sobie udział w play-offach.

[ad=rectangle]

- Gratuluję drużynie z Lublina za ten sezon. Wiem, że drużyna zrealizowała swój cel, ale my w niedzielę także zrealizowaliśmy taki cel minimum, czyli awans do play-offów. Gratuluję mojej drużynie oraz Dariusowi Maskoliunasowi, który wygrał z tym zespołem wiele ważnych meczów - m.in. w Zgorzelcu, czy ze Stelmetem. Kawał dobrej pracy wykonał - podkreśla Mariusz Niedbalski, opiekun Trefla Sopot.

Sopocianie doskonale zdawali sobie sprawę, jak duża ranga jest tego meczu. Cały zespół Trefla był bardzo mocno skoncentrowany od samego początku. Już do przerwy sopocianie prowadzili różnicą 18 punktów, którą później stopniowo powiększali. Goście byli świetnie dysponowani w rzutach z dystansu - 11/22 w całym meczu. - Mecz był pod naszą kontrolą, ale ostatnia kwarta zepsuła pozytywny obraz, który przez 30 minut po sobie pozostawialiśmy. Taki jest w tym roku urok naszego Trefla - dodaje Niedbalski.

W Lublinie drużynę spierało kilkunastu kibiców. - Cieszę się, że kilkunastu kibiców przyjechało i nam pomogło. Bardzo im za to dziękuję - komentuje opiekun Trefla.

Źródło artykułu: