Jestem trochę w zawieszeniu - wywiad z Kamilem Łączyńskim, rozgrywającym Polfarmexu

- Mam wrażenie, że w Kutnie nie zrobiłem nic aż tak złego, aby klub musiał zastanawiać się na moją przyszłością. Powiedziałbym raczej, że stanąłem na wysokości zadania - mówi Kamil Łączyński.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Jaki jest twój aktualny status?

Kamil Łączyński: Czekam na decyzję odnośnie mojej przyszłości i nie ukrywam, że chciałbym ją poznać jak najszybciej.

Czyli nie jesteś graczem Polfarmexu Kutno?

- Jestem trochę w zawieszeniu, najpóźniej do 20 czerwca. To jest bowiem termin zapisany w moim kontrakcie jako ten, w którym klub z Kutna ma ostatecznie zdecydować o mojej przyszłości. Czy mnie zostawiają, czy jednak nie. Liczę jednak, że decyzje zapadną szybciej.
Rozmawiałeś z kimś z klubu na temat swojej przyszłości? Dano ci do zrozumienia, że zostaniesz?

- Nie, z nikim nie rozmawiałem. Ani z prezesem, ani z trenerem. Myślę, że w klubie po prostu cały czas nie podjęto jednak decyzji odnośnie tego, którzy zawodnicy zostają, którzy nie i stąd ta sytuacja. Z drugiej strony, czerwiec dopiero się zaczął, a klub ma jeszcze ponad dwa tygodnie na znalezienie rozwiązania.

Niepokoi cię jednak ta sytuacja?

- Przyznam, że trochę tak. Życie sportowca nauczyło mnie, że jak coś się przedłuża to nie wróży to nic dobrego.

Rozmawiasz z innymi klubami?

- Absolutnie. Wciąż wiąże mnie umowa z Polfarmexem i dopóki nie ma decyzji, nie ma dla mnie tematu innych klubów. Dlatego też zależy mi na tym, bym dowiedział się o swojej przyszłości jak najszybciej. Nie chcę być jednak źle zrozumiany. Nic nie wymuszam, na nikogo nie naciskam. Co ma być to będzie. Ja po prostu chciałbym się dowiedzieć o wszystkim wcześniej, niż później.

Twoja sytuacja to dobra okazja by zadać pytanie o jedną rzecz: czy polskie kluby boją się dawać szansę polskim rozgrywającym?

- Rzeczywiście, to jest dobre pytanie. Kiedy po raz ostatnia była taka sytuacja, że dwóch Polaków prowadziło grę zespołu w TBL?

Na pewno w sezonie 2011/2012 Marcin Nowakowski i Tomasz Śnieg prowadzili grę Polpharmy. Nowakowski był wcześniej w Anwilu Włocławek z Krzysztofem Szubargą, ale na nie zagrzał tam zbyt długo miejsca. Starogardzianie natomiast zajęli 11. miejsce w 13-zespołowej stawce. W silniejszych klubach nie przypominam sobie innych sytuacji, w których klub postawiłby na dwóch Polaków, nie licząc juniorów jako zmienników czy graczy naturalizowanych.

- Cóż, to obrazuje coś, co jest bardzo oczywistą wiedzą: polskie kluby lubują się w zatrudnianiu zawodników ze Stanów Zjednoczonych, bo jak wiadomo, chodzi też trochę o igrzyska. Ja osobiście jednak tego nie rozumiem. Jest jakieś takie powszechne mniemanie, że Polacy się nie sprawdzą, ale nikt nigdy w silnym klubie nie spróbował takiego rozwiązania. Może szkoda.

W ostatnich latach często słyszałem takie pytanie: czy Łączyński nadaje się już do gry jako pierwsza jedynka? I denerwuję się, gdy słyszę coś takiego, bo gram w tej lidze nie pierwszy raz i nie mam kompleksów. Tym bardziej, że grałem już także w reprezentacji Polski. Oczywiście, jeśli miałbym być gdzieś pierwszym playmakerem, a moim zmiennikiem miałby być jakiś 16-letni niedoświadczony junior to takie rozwiązanie nie miałoby większego sensu...
Kamil Łączyński w meczu ze Stelmetem Kamil Łączyński w meczu ze Stelmetem
...A gdybyś miał stanowić duet z Grzegorzem Grochowskim (o ile on również zostanie w Polfarmexie na kolejny sezon)?

- No właśnie... I teraz nie wiem czy mam powiedzieć "damy radę", czy jednak "dalibyśmy radę" (śmiech). Któraś z tych opcji, ale nie mam wątpliwości, że właśnie tak by było.

Jeśli zostałbyś w Kutnie, to liczyłbyś na pozycję pierwszego rozgrywającego?

- Oczywiście. Mam swoje ambicje. Ale niekoniecznie moje ambicje muszą być tożsame z pomysłem trenera na zespół. Rozumiem to, bo rozumiem, że koszykówka to biznes i każdy walczy o swoje.

Mówisz jakbyś liczył się z tym, że za moment będziesz musiał szukać nowego pracodawcy...

- I znowu powtórzę: rozumiem, że to jest biznes, więc nie chcę na nikogo naciskać. Po prostu Łączyński patrzy na to, co będzie najlepsze dla Łączyńskiego, a klub patrzy zawsze w pierwszej kolejności na dobro klubu.

Sezon 2014/2015 zostawiłeś już za sobą? Czy nadal rozpamiętujesz jeszcze niektóre mecze, porażki, błędy?

- Na pewno nie był to dla mnie łatwy sezon. Przyznam szczerze, że przechodząc do Kutna liczyłem, że uda nam się osiągnąć play-off i mam wrażenie, że po to też klub mnie ściągał do siebie. Niestety, nie wszystko się udało. Dodatkowo, miałem też problemy wynikające z faktu, że zawsze grałem jako rozgrywający, a w Kutnie musiałem momentami radzić sobie jako dwójka. Jednocześnie, podpisując wówczas kontrakt z Polfarmexem, liczyłem, że wiążę się z tym klubem na dłużej, niż tylko kilka miesięcy sezonu 2014/2015, więc na ostateczną ocenę tego czy zmiana barw w trakcie rozgrywek była słuszną czy nie przyjdzie jeszcze czas.

Muszę zapytać cię o jeszcze jedną kwestię. Twój transfer z Rosy do Polfarmexu był powszechnie oceniany jako świetny "steal" beniaminka. Klasowy playmaker, z czwartej drużyny ligi, kontrakt z opcją przedłużenia na kolejny sezon. Ale pytanie brzmi: czy na pewno ty sam zrobiłeś wszystko co mogłeś, aby nie pozostawić włodarzom Polfarmexu krzty wątpliwości co do prolongowania umowy?

- Bardzo dobre pytanie... Przyszedłem w trakcie sezonu, musiałem znaleźć swoje miejsce w dobrze funkcjonującym zespole, byłem przestawiony z konieczności na pozycję rzucającego obrońcy, sfaulowałem - choć tak naprawdę nie sfaulowałem - Russella Robinsona, przez co być może przegraliśmy play-off... Tak, to nie były łatwe miesiące, ale sądzę, że w każdym meczu, w każdej sytuacji, dawałem z siebie wszystko.

Już po samych statystykach trzeba przyznać, że od kilku lat robię nieustanny progres, także w barwach Polfarmexu. I choć oczywiście nie można być nigdy w 100 procentach zadowolonym z siebie, bo spoczywanie na laurach oznacza brak rozwoju, to jednak mam wrażenie, że w Kutnie nie zrobiłem nic aż tak złego, aby klub musiał zastanawiać się na moją przyszłością. Według mnie, przez te trzy miesiące gry stawałem na wysokości zadania.

Nie szukam nowego pracodawcy na siłę - wywiad z Grzegorzem Grochowskim, rozgrywającym Polfarmexu Kutno

Czy Polfarmex Kutno powinien przedłużyć kontrakt z Kamilem Łączyńskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×