Sokół poległ we własnej hali (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tak wysoko na własnym parkiecie łańcucianie jeszcze nie przegrali. Gospodarze tym razem nie zrewanżowali się za porażkę i po raz kolejny ulegli drużynie z Zagłębia Dąbrowskiego. Tym razem 53:80 i pierwsza ósemka zaczęła się dla nich nieubłaganie oddalać.

Spotkanie od mocnego i skutecznego uderzenia rozpoczęli goście i po dwóch minutach prowadzili 12:2. Wszystko za sprawą Tomasza Milewskiego i Pawła Bogdanowicza, którzy z doskonałym skutkiem dziurawili kosz rywali. Po chwili dołączył do nich również Łukasz Szczypka, który grał "pierwsze skrzypce" przez całe spotkanie i nękał rywali doskonałą skutecznością (27 punktów). Sokół był w tym czasie zupełnym przeciwieństwem przyjezdnych. Łańcucianie gubili się na własnym parkiecie i popełniali błąd za błędem. Dopiero na trzy minuty przed końcem kwarty gospodarze zabrali się na odrabianie strat. Zza linii 6,25m nie pomylił się Michał Kułyk a rzutami za dwa punkty wtórował mu Łukasz Kwiatkowski. Nie wystarczyło to jednak by dogonić team z Dąbrowy Górniczej, który po pierwszych dziesięciu minutach prowadził 24:13.

W drugiej kwarcie podopieczni Dariusza Kaszowskiego dostali skrzydeł i zabrali do pracy. Akcje 2+1 wykorzystał Bartosz Dubiel - był to swego rodzaju chwilowy przełom w grze łańcucian. Tym razem to oni nękali rywali kolejnymi rzutami, które raz po raz lądowały w ich koszu. Team z Zagłębia Dąbrowskiego się nie poddawał. Sytuację rzutami z półdystansu próbował ratować Szczypka jednak na niewiele to się zdało. Tomasz Pisarczyk i Adrian Mroczek w asyście kolegów z drużyny doprowadzili do remisu 32:32. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do podopiecznych Wojciecha Wieczorka, którzy zakończyli ją "trójką" Tomasza Koczwary i prowadzeniem 37:32.

Kibicom zgromadzonym na łańcuckiej hali ani przez chwilę nie przeszło przez myśl, że po tak dobrej drugiej kwarcie ich ulubieńcy stracą aż tyle punktów. Początek drugiej części meczu to lustrzane odbicie pierwszych dziesięciu minut spotkania. Dziewięć punktów z rzędu zdobyli Milewski oraz Szczypka i drużyna gości po raz kolejny zaczęła uciekać Sokołowi. Jak się okazało z doskonałym skutkiem. Gospodarze popełniali błąd za błędem i oddawali wymuszone rzuty, które za żadne skarby nie chciały lądować w koszu przeciwników. Dopiero na cztery minuty przed końcem trzeciej odsłony miejscowi zaczęli stawiać opór przeciwnikom. Kolejny raz dał o sobie znać Kwiatkowski, a na linii rzutów osobistych nie pomylił się Ireneusz Chromicz. Było to jednak ciągle za mało by dogonić gości.

Pierwsze minuty ostatniej części meczu to doskonała gra miejscowej drużyny, która chciała udowodnić, że łatwo skóry nie sprzeda. Po raz kolejny dla Sokoła punktowali Michał Kułyk i Tomasz Pisarczyk, którzy zdobyli osiem "oczek" dla zespołu. Team z Zagłębia Dąbrowskiego pewny wygranej nie odpuszczał i w dalszym ciągu "gromił" rywali kolejnymi rzutami Szczypki, Basińskiego i Bogdanowicza. Końcówka spotkania to błędy po obydwu stronach parkietu zarówno w rozegraniu akcji jak i w skuteczności rzutów. Mecz dwoma punktami zakończył Paweł Bogdanowicz. Victoria MKS-u Dąbrowa Górnicza stała się faktem - pokonali Sokół Łańcut 80:53.

Na uwagę zasługują również kibice z Łańcuta i Krosna, którzy pomimo porażki dopingowali łańcucką drużynę do ostatniej sekundy.

Sokół Łańcut- MKS Dąbrowa Górnicza 53:80 (13:24, 19:13, 9:23, 12:20)

Sokół: T.Pisarczyk 11, M.Kułyk 10 (2), A.Mroczek-Truskowski 9 (2), Ł.Kwiatkowski 8, B.Dubiel 5, J.Szurlej 4, J.Balawender 2, I.Chromicz 2, P.Podolec 2, B.Czerwonka 0, D.Kołacz 0, W.Pisarczyk 0.

MKS Dąbrowa: Ł.Szczypka 27 (5), T.Milewski 12, P.Bogdanowicz 11 (1), R.Basiński 9 (1), K.Koziński 7, M.Malcherczyk 6, P.Zieliński 5, T.Koczwara 3 (1), G.Zawierucha 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)