Rumunia wzięła na cel TBL. Dlaczego Liga Nationala jest trendy?
Dziewięciu zawodników, którzy w zeszłym sezonie grali w Tauron Basket Lidze, tego lata wybrało ligę rumuńską. Skąd bierze się fenomen tamtejszej Liga Nationala i dlaczego Rumunia jest trendy?
Polska ekstraklasa od wielu lat mieni się - słowami cudzoziemców i ich agentów - trampoliną do lig bogatszych, bardziej konkurencyjnych. Problem w tym, że o ile do niedawna myśleliśmy w tych kategoriach o Francji, Włoszech, Niemczech czy Turcji, o tyle dzisiaj sytuacja się zmieniła. Czy to, że ekstraklasa Rumunii, której drużyna narodowa po raz ostatnia zakwalifikowała się na EuroBasket w 1987 roku, zaczyna wygrywać z polskimi klubami w wyścigu o zawodników zagranicznych oznacza automatycznie spadek atrakcyjności TBL?
- Ja poszedłem do Rumunii, bo z Rovinari będziemy walczyć o mistrzostwo tego kraju oraz będziemy brać udział w FIBA Europe Cup. To było dla mnie kluczowe. Chciałbym w końcu zanotować sezon, w którym będę wygrywał częściej, niż przegrywał - mówi Anthony Miles, były rzucający Polpharmy Starogard Gdański, który latem podpisał kontrakt w ekipie Energia Rovinari Targu Jiu, ubiegłorocznym półfinaliście ligi oraz EuroChallenge. W przypadku Amerykanina nie ma więc zaskoczenia - w rumuńskim klubie uznali, że koszykarz ma umiejętności by grać w lepszym zespole, niż przedostatnia ekipa w TBL.O ile w zeszłym sezonie sytuacja była korzystniejsza dla rumuńskich zespołów, o tyle jednak zmieniło się to tego lata. W europejskich pucharach zagrają: Stelmet Zielona Góra (Euroliga), PGE Turów Zgorzelec, Rosa Radom i Śląsk Wrocław (FIBA Europe Cup). A z Rumunii? Steaua Bukareszt będzie walczyć w EuroCup, a Rovinari i BC Timisoara w FIBA Europe Cup. Jest jeszcze CSU Craiova, ale ona zagra w lokalnej Lidze Bałkańskiej, czyli rozgrywkach zdecydowanie niższego kalibru.
W nowym sezonie barwy wspomnianej Timisoary (w poprzednim sezonie ledwo zakwalifikowała się do play-off) przywdzieje były snajper Energi Czarnych, Kyle Shiloh. Amerykanin ma inne spojrzenie na kwestię europejskich pucharach i zwraca uwagę na jedną zasadniczą różnicę między polskimi, a rumuńskimi klubami: samouświadomienie, że droga do stabilnej ligi wiedzie przez Europę.