Piotr Dobrowolski: Rzadko się zdarza, aby trener otrzymał dwa przewinienia techniczne w jednym meczu [za dyskusje z sędziami szkoleniowiec Rosy został ukarany w ten sposób w spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń podczas Memoriału Alfonsa Wicherka-przyp. P.D.].
Wojciech Kamiński: W turniejach przygotowawczych mogę sobie na to pozwolić. Frustracja narastała z minuty na minutę, bo nie graliśmy jeszcze tak, jakbyśmy chcieli. Brakowało tej kropki nad "i", piłka wpadała do naszego kosza po łatwych akcjach rywali.
Ale pańskie zdenerwowanie wzięło się bardziej z kontrowersyjnych decyzji sędziowskich.
- Kwestia spojrzenia. Jestem po turnieju na Eurobaskecie, gdzie takie kontakty są przez sędziów puszczane. Potrzebuję też trochę czasu, żeby się przestawić. U nas, w polskiej lidze gwiżdże się inaczej. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby w sezonie dostać dwa techniczne w jednym meczu, i nie dostanę. To był pierwszy i ostatni raz, będę się pilnował.
[b]
Zgodzi się pan z opinią, że z bardzo dobrej strony w pierwszych swoich meczach w Rosie zaprezentował się Igor Zajcew?[/b]
- Tak, natomiast widać u niego braki w przygotowaniu. Myślę, że z dnia na dzień czas będzie działał na jego korzyść i powinien jeszcze lepiej grać, na co liczymy, ale udowodnił w tych trzech meczach, że będzie ważnym ogniwem w naszej drużynie i że potrafi grać w koszykówkę.
Co jest do poprawy przed środowym meczem o Superpuchar Polski ze Stelmetem Zielona Góra?
- Na pewno obrona na zasłonach z piłką, bo tutaj się za często gubimy, i zbyt często w nerwowych sytuacjach panikujemy, próbujemy się ratować jakąś dodatkową rotacją. Także typowo kwestie organizacyjne.
Jak pan ocenia sparingi?
- Tych spotkań sparingowych nie graliśmy jeszcze na sto procent i to było widać. Zupełnie inaczej zawodnicy wchodzili w grę, rozpoczynali turnieje, a w inny sposób je kończyli. Doświadczenie odgrywa tutaj kluczową rolę. Oni wiedzą, że ten najważniejszy czas przyjdzie w trakcie sezonu, a nie w turniejach przedsezonowych. Cieszymy się, że wygrywamy, natomiast to jest tylko zwycięstwo w sparingu. Najważniejsze imprezy w tym sezonie przed nami.
Może pan zdradzić kulisy pozyskania Igora Zajcewa?
- Wiedziałem, że mamy kłopot, i rozglądałem się, kto jest wolny na rynku. Gdy wiedzieliśmy o tym, że będziemy musieli podjąć decyzję, zacząłem szukać zawodników. Wiedziałem, że Igor jest wolny, więc oglądałem jego występy, ściągałem je, natomiast całe mecze zobaczyłem dopiero po powrocie z Eurobasketu. Ten transfer był załatwiany w tygodniu po mistrzostwach. Znałem nazwisko, co nieco wiedziałem, ale skupiałem się wtedy na tym, co dzieje się we Francji.
Wszystko przebiegło bardzo sprawnie.
- Igor przyjechał tydzień po moim powrocie z Eurobasketu, więc mieliśmy kilka dni na to, aby dogadać sprawy kontraktowe, dokładnie przebadać zawodnika.
Z Milanem Majstoroviciem rozwiązaliście kontrakt za porozumieniem stron. Czy ten zawodnik przyjechał do Radomia już z urazem?
- Nie wiemy tego, ale rozstaliśmy się z nim w bardzo dobrych relacjach. Super człowiek, bardzo dobry zawodnik. Wyszło jak wyszło, natomiast nie podejrzewamy go o nic. Zachował się fair, bo mógł przeciągać tę sprawę, ale uznał, że jego zdrowie jest najważniejsze i jeśli nie może należycie wypełnić swojego kontraktu, to należy go rozwiązać.
Słyszałem opinie, że bardzo chciał pan mieć tego koszykarza w swojej drużynie jeszcze przed poprzednimi sezonami.
- Oczywiście tak, natomiast Milana pozyskaliśmy jeszcze zanim podjęliśmy decyzję o występach w europejskich pucharach. Na grę dwa razy w tygodniu lepszym zawodnikiem będzie Igor, ponieważ jest młodszy, nie miał kłopotów z kontuzjami, a pokazanie się na arenie międzynarodowej będzie kolejnym krokiem w rozwoju zarówno jego, jak i naszym.
Rozmawiał Piotr Dobrowolski