Kamil Michalski: To był kubeł lodowatej wody

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużyna Polskiego Cukru Toruń przegrała w niedzielę we własnej hali z Asseco Gdynia 79:83. - To był kubeł lodowatej wody - mówił po meczu zawodnik Twardych Pierników, Kamil Michalski.

Po rewelacyjnym początku sezonu i przede wszystkim wysokim zwycięstwie nad Energą Czarnymi Słupsk kibice w Toruniu musieli przełknąć gorzką pigułkę, gdyż kilka dni później Polski Cukier przegrał w grodzie Kopernika z Asseco Gdynia. - To jest tylko sport i nie wszystko można wygrywać. Dzisiaj dostaliśmy kubeł lodowatej wody. Mam nadzieję, że szybko się podniesiemy i już w kolejnym meczu znów zagramy na swoim poziomie - komentował po spotkaniu Kamil Michalski.

28-letni zawodnik nie miał dużego wkładu w meczu. Przeciwko Asseco zagrał zaledwie 3,5 minuty i zdobył w tym czasie 1 punkt. Z ławki dopingował jednak swoich kolegów, którzy zaczęli bardzo dobrze, ale później wysoko przegrali dwie kwarty. - Na gorąco trudno ocenić, co poszło nie tak. Na pewno jednak słabiej niż zazwyczaj zagraliśmy w obronie. Rozgrywający z Asseco był dzisiaj w rewelacyjnej dyspozycji i z naszej strony nie wyglądało to najlepiej. Wpływ też mogła mieć krótka przerwa od ostatniego meczu. Podstawowi zawodnicy na pewno nie mieli tyle sił, co kilka dni temu. To jest jednak normalne w sporcie - zaznaczył Michalski.

Obronę Polskiego Cukru rozmontowali Filip Matczak i Anthony Hickey, którzy rzucili ponad połowę punktów zdobytych przez gdyński zespół. - Trener zwracał uwagę na Matczaka i byliśmy przygotowani właściwie na wszystko, ale chyba zabrakło koncentracji. W pierwszej połowie wynik dla gdynian robił Matczak, w drugiej Hickey i stąd niekorzystny dla nas wynik - powiedział zawodnik Twardych Pierników.

W sobotę toruńska drużyna pojedzie na trudny wyjazd do Koszalina, gdzie zmierzy się z miejscowym AZS-em. - AZS podobnie jak Asseco postawił na kilku młodych i utalentowanych graczy. My się jednak skupiamy na sobie i będziemy chcieli zagrać dobrą koszykówkę - zakończył Michalski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)