Gospodarze fatalnie rozpoczęli rywalizację z AZS Koszalin. Na pierwsze punkty swoich ulubieńców lubelscy kibice musieli czekać niemal pół pierwszej odsłony, a już w drugiej kwarcie Start przegrywał aż 14:31. - Bardzo słabo weszliśmy w mecz - nie ukrywa Paweł Turkiewicz. - Później trochę pozmienialiśmy defensywę i dało nam to korzyść - dodaje.
Start wziął się w garść po dużej przerwie i w trzeciej części gry objął niewielkie prowadzenie. Lubelscy koszykarze nie potrafili go jednak utrzymać, a w ostatniej kwarcie dokonali nie lada sztuki i nie trafili ani jednego rzutu z gry! - Niestety zabrakło sił, a zmiennicy nie dodali nic więcej i w ostatecznym rozrachunku przegraliśmy kolejny mecz. Wdarło się zmęczenie, a zawodnicy myśleli, że rzutami za trzy dociągną wynik - ocenia 43-letni trener.
Szkoleniowiec zauważa, że jego podopieczni nie wzięli sobie do serca wskazówek przekazywanych podczas przerw na żądanie, co przełożyło się na niekorzystny wynik. - Egzekucja nie jest wykonywana. Biorę czasy, zawodnicy tego nie realizują i to jest problem - przyznaje Turkiewicz.
Paweł Turkiewicz: Egzekucja nie jest wykonywana
Czwartą z rzędu porażkę ponieśli koszykarze Startu Lublin. W sobotę okazali się gorsi od AZS-u Koszalin, choć zrywem w trzeciej kwarcie nastraszyli rywala.