Już w niedzielę kolejna odsłona "Świętej Wojny", czyli rywalizacja Anwilu Włocławek ze Śląskiem Wrocław. Jeszcze kilka tygodni temu wrocławianie byliby mniej wymagającym przeciwnikiem dla gospodarzy zbliżającego się widowiska, ale zmiana trenera w ekipie z Dolnego Śląska - Mihailo Uvalina zastąpił Emil Rajković - sprawiła, że wrocławianie są obecnie jak czysta kartka.
- Po zmianie trenera na pewno jest w naszej grze zdecydowanie więcej pozytywnych emocji. Nowy szkoleniowiec zaczął już wprowadzać swoje zasady gry. Przede wszystkim chodzi o reguły współpracy w obronie. Trener Rajković ustalił w jakich sytuacjach mamy pomagać i kto ma to robić - mówi jeden z kluczowych zawodników zespołu, Michał Jankowski.
Nowy trener przede wszystkim musiał skoncentrować się na zmianie sposobu gry w defensywie. Śląsk tracił bowiem średnio w każdym spotkaniu 73 punkty.
- Zdecydowanie inaczej kryjemy teraz akcje pick and roll, bo wcześniej mieliśmy z tym kłopoty. Dodatkowo, również w ataku piłka krąży inaczej. Gramy szybciej, dużo więcej podaniem, potrafimy szybko przenieść akcent gry w ataku z jednego skrzydła na drugie, choć tak naprawdę - nie mamy zbyt wiele czasu na treningi, więc nasza gra nie jest wolna od błędów - tłumaczy Jankowski, dodając - Myślę, że potrzebujemy jeszcze około miesiąca czasu, aby grać dokładnie taką koszykówkę, jaką życzy sobie trener Rajković.
Przed meczem z Anwilem Śląsk legitymuje się bilansem 2-5 i zajmuje odległą, 14. pozycję w ligowej hierarchii, co jest całkowicie nieakceptowalne przez włodarzy klubu oraz kibiców z Wrocławia. - Na pewno czujemy rozgoryczenie i rozczarowanie tym, jak rozpoczęliśmy ten sezon. Powinno to wyglądać zupełnie inaczej, a tymczasem dwie wygrane w kilku kolejkach to wynik poniżej naszych możliwości - mówi rzucający wrocławian.
W niedzielnym meczu faworytem będzie Anwil, który nie przegrał jeszcze w tym sezonie we własnej hali.
- Anwil to w tym sezonie bardzo wymagający rywal. Reklamują ten sezon hasłem "głodni zwycięstw" i właśnie tak grają w tych rozgrywkach. Mają bardzo zbilansowany skład i to sprawia, że są trudnym przeciwnikiem. Owszem, w drużynie jest David Jelinek, ale tak naprawdę groźna jest cała ekipa. Widać to było w meczu z Asseco. Czech pudłował, był mocno kryty przez gdynian, więc szybko przestawił się na inne granie i więcej szukał swoich kolegów. Anwilowi na pewno przeszkadza fakt, że nie gra Chamberlain Oguchi, niemniej włocławianie jako cała drużyną są groźni - kończy Jankowski.