Bardzo dobry mecz Gortata! Wizards wygrali trzeci mecz z rzędu

PAP
PAP

14 punktów i osiem zbiórek to dorobek Marcina Gortata w meczu przeciwko Detroit Pistons. Washington Wizards po zaciętej końcówce pokonali Tłoki 97:95, odnosząc trzecie kolejne zwycięstwo.

To był jeden z najlepszych meczów Marcina Gortata w obecnym sezonie. Polak trafił siedem rzutów z gry (najwięcej w rozgrywkach) na 11 prób, co dało w sumie 14 punktów. Tylko raz łodzianin wywalczył więcej oczek (15). Miał również osiem zbiórek oraz asystę. Na parkiecie spędził 26 minut.

Czarodzieje mimo słabych wskaźników +/- (m.in. -22 Gortata, -20 Walla i Beala) potrafili pokonać Detroit Pistons i zatrzymać ich lidera Andre Drummonda. Środkowy Tłoków miał "tylko" osiem punktów i 13 zbiórek. - Byliśmy na niego gotowi. Wszyscy się na nim skupialiśmy i staraliśmy się go jak najszybciej zmęczyć. Myślę, że miałem w tym swój udział - przyznał Gortat.

Różnicę w tym meczu zrobili rezerwowi Wizards, którzy zdobyli 51 punktów, przy 15 oczkach zmienników Pistons. Świetnie spisał się szczególnie Nene Hilario, który miał 18 punktów i dziewięć zbiórek. Ramon Sessions dołożył 14 pkt i dziewięć asyst, o dwie więcej niż podstawowy rozgrywający John Wall.

Niesamowite rzeczy wyczynia nadal Kristaps Porzingis. Nikt nie spodziewał się po Łotyszu takiej gry, wielu krytykowało decyzję New York Knicks, kiedy ci sięgnęli po niego w drafcie. Tymczasem 20-latek spisuje się kapitalnie! 24 punkty, 14 zbiórek i aż siedem bloków to kolejny dowód, że mówimy o talencie wysokiej próby.

Porzingis poprowadził Knicks do wyjazdowej wygranej nad Houston Rockets 107:102. - Z każdym meczem czuję się coraz pewniej. Wpadają mi na szczęście rzuty, więc będę kontynuował ten styl gry - przyznał nowy lider ekipy z Wielkiego Jabłka.

Philadelphia 76ers była o krok od pierwszego zwycięstwa w obecnym sezonie. Niestety Szóstki dały się dogonić w końcówce i przegrały ostatecznie z Miami Heat 91:96. Tym samym ich bilans to 0-14, a wliczając w to końcówkę ubiegłego sezonu to nawet 0-24!

27 punktów dla Żaru wywalczył Dwyane Wade, który tym samym wskoczył do 50 najlepszych strzelców w historii NBA. Zajmuje obecnie 49. miejsce z 19017 pkt na koncie. W samej końcówce błysnął też debiutant Justise Winslow, którego dobitka ostatecznie pogrążyła Szóstki.

Wyniki:

Orlando Magic - Sacramento Kings 91:97
(Harris 24, Fournier 17, Vucevic 11 - Cousins 29, Rondo 13, Belinelli 13)

Indiana Pacers - Milwaukee Bucks 123:86
(Miles 21, George 20, Hill 20 - Monroe 11, Parker 10, Mayo 10)

Cleveland Cavaliers - Atlanta Hawks 109:97
(Love 25, James 19, Smith 15 - Millsap 14, Korver 14, Sefolosha 13)

Detroit Pistons - Washington Wizards 95:97
(Jackson 20, Morris 18, Ilyasova 18 - Nene 18, Porter 17, Gortat 14)

Houston Rockets - New York Knicks 102:107
(Harden 24, Jones 18, Capela 16 - Porzingis 24, Afflalo 16, Anthony 14)

Miami Heat - Philadelphia 76ers 96:91
(Wade 27, Whiteside 13, Bosh 13 - Canaan 22, Covington 21, Okafor 16)

San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 92:82
(Leonard 19, Parker 18, Ginobili 15 - Conley 16, Lee 15, Barnes 10)

Źródło artykułu: