Rosa nie zdołała wygrać piątego z rzędu spotkania w Tauron Basket Lidze. W niedzielny wieczór na jej terenie pokonał ją AZS, zwyciężając 75:63. Przyjezdni byli lepsi od miejscowych w wielu elementach. W oczy rzuciła się przede wszystkim statystyka zbiórek - Akademicy zgarnęli z obu tablic 41 piłek, przy zaledwie 28 takich zagraniach koszalinian.
- Nie możemy szukać żadnych wymówek co do tego meczu. Rywale zagrali bardziej agresywnie od nas - przyznał na konferencji prasowej Robert Witka. Doświadczony skrzydłowy zdobył pięć punktów przez 27,5 minuty spędzone na parkiecie. Miał ponadto trzy zbiórki. Mógł świętować piękny jubileusz - trzech tysięcy zdobytych punktów na parkietach polskiej ekstraklasy. Z celebrowaniem tak okrągłego rezultatu będzie musiał jednak jeszcze trochę poczekać.
Od początku radomianie tracili kilka "oczek" do Akademików, przegrywając 14:18 po pierwszej kwarcie. - Bardzo źle weszliśmy w to spotkanie. Co prawda później staraliśmy się "gonić" wynik, ale ciągnęło się to za nami do końca - podkreślił 34-latek.
W drugiej połowie podopieczni Wojciecha Kamińskiego byli bliscy "przełamania" gości. W pewnym momencie wyszli nawet na minimalne prowadzenie. - Wydawało się, że łapiemy już swój rytm, mamy kontakt z rywalem, ale zawodnicy z Koszalina trafili kilka rzutów z rzędu i to nas podłamało. Byliśmy gorsi od przeciwników i zasłużenie przegraliśmy ten mecz - zakończył ze zwieszoną głową Witka.