Pruszków odbija się od dna - relacja z meczu Znicz Basket - Żubry

Koszykarze Znicza Basket po słabym początku roku wygrali w ostatnim tygodniu już drugi mecz z rzędu. Tym razem zawodnicy z Pruszkowa pokonali we własnej hali odwiecznego rywala - zespół Żubrów Białystok 64:59.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nikt tak naprawdę nie wie, czemu drużyna od początku sezonu spisuje się tak słabo. Zespół ma duży potencjał, ale w realiach meczowych jakoś nie potrafi go udokumentować - analizuje drugi trener Znicza Basket Wojciech Rogowski. Pruszkowianie nie są w stanie utrzymać równej dyspozycji przez cały mecz, na przekroju sezonu ta statystyka wygląda jeszcze gorzej. Znicz Basket w tym sezonie tylko raz wygrał dwa kolejne mecze - na początku sezonu z Resovią Rzeszów oraz grającymi wówczas bardzo słabo rezerwami Asseco Prokomu Sopot. Później zespołowi szło już znacznie gorzej. Były przebłyski - wygrane z Big Star Tychy i w Jeleniej Górze z Sudetami, ale znacznie częściej słabsze mecze - jak choćby dwumecz z AZS Kalisz. -Długo dochodziliśmy do siebie po tamtej porażce. Bardzo chcieliśmy się zrewanżować AZS-owi za przegraną we własnej hali, tymczasem w rewanżu zagraliśmy jeszcze gorzej- oceniał kapitan Znicza Basket Dominik Czubek. W kolejnym ligowym meczu koszykarze z Mazowsza pokazali sportową złość i po dramatycznym meczu pokonali lidera rozgrywek MOSiR Krosno. - Chłopcy bardzo chcieli udowodnić, że potrafią grać w koszykówkę i chyba im się to udało. Teraz najważniejsze jest to, aby utrzymali formę - podkreślał po tamtym spotkaniu trener Wojciech Rogowski. Z Żubrami drużyna z Pruszkowa zagrała przeciętnie, na słabo grających w tym sezonie na wyjazdach rywali to jednak wystarczyło.

Białostoczanie ostatnie zwycięstwo w hali przeciwnika zanotowali pod koniec października, od tego czasu przegrywając pięć kolejnych spotkań. - Na pewno z tego powodu nie zlekceważyliśmy rywali. Każda seria przecież musi się skończyć- podkreślał po meczu Rogowski. Niemal od samego początku mecz toczył się pod dyktando zawodników Znicza Basket. Przy stanie 10:10 gospodarze wypracowali siedmiopunktową prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. Żubry kilkakrotnie starały się tą stratę zniwelować. Na zakończenie trzeciej kwarty było tylko 48:44, a 53 sek przed końcem po trafieniu Mariusza Rapuchy nawet 60:59. Za każdym razem zawodnicy z Pruszkowa potrafili jednak odskoczyć rywalom. Przy jednopunktowym prowadzeniu faulowany był mniej widoczny w niedzielę Jakub Dłonia, który bezbłędnie wykorzystać dwa rzuty wolne, Żubry w kolejnej akcji zagrały zaś mało konsekwentnie. - W całym meczu oba zespoły popełniły bardzo dużo nieprzemyślanych strat. Proste błędy najbardziej bolą. Brakowało nam w tym meczu kontuzjowanego Kamila Zakrzewskiego, który jest naszym wyróżniającym zawodnikiem. Dodatkowo nie wszyscy zawodnicy poszli do siebie po innych urazach- tłumaczył szkoleniowiec gości Marek Kubiak.

Znicz Basket w spotkaniu z Żubrami stracił tylko 56 punktów – najmniej w tym sezonie, z czego zadowolony był trener Rogowski: -Zagraliśmy dobrze w obronie, zwłaszcza do przerwy. Przez pierwsze dwadzieścia minut rywale zdołali nam rzucić tylko 26 punktów, to cieszy.

Znicz Basket Pruszków - Żubry Białystok 64:59 (17:13, 19:13, 12:18, 16:15)

Punkty dla Znicza Basket: Dłoniak 13 (1), Briegmann 13 (1), Suliński 10 (2), Urbaniak 8, Aleksandrowicz 7 (1), Malewski 6, Wilkusz 4, Czubek 2, Ecka 1.

Misiewicz 17, Kulikowski 10, Kujawa 8 (2), Busz 6, Brzozowski 5 (1), Bet 4 (1), Konare 3, Rapucha 3 (1), Jagoda 2, Zabielski 1.

Komentarze (0)