Pamuła może być zadowolony. "Pewnie tata zadzwoni i powie, że było fajnie"

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański

MKS Dąbrowa Górnicza pewnie pokonał we własnej hali Polpharmę Starogard Gdański. Swój dzień miał w środę Piotr Pamuła, który trafiając osiem razy zza łuku zanotował najlepsze zawody w sezonie!

To był zdecydowanie jego dzień. W środowy wieczór Piotr Pamuła wymierzał cios za ciosem rywalom z Polpharmy Starogard Gdański. Rzucający MKS Dąbrowa Górnicza był w takim gazie, że trener Drażen Anzulović nie chciał go sadzać na ławce nawet w momencie, gdy jego podopieczny prosił o zmianę. W całym meczu zdobył 25 punktów wykorzystując 8 z 11 rzutów za trzy punkty - w tym nie pomylił się przy żadnej z pierwszych pięciu prób.

- No takiego meczu, z taką liczbą celnych rzutów z dystansu, jeszcze nie miałem, także fajnie to wyszło. Takie mecze zdarzają się raz na kilka lat i cieszę się, że się przytrafiło. Pewnie tata zadzwoni i powie, że fajnie - komentuje Pamuła, dla którego był to zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie.

Bohater meczu zwraca jednak uwagę, że należy się cieszyć nie tylko skutecznością. - Jak powiedziałem, to się zdarza raz na jakiś czas. Chociaż może akurat w kolejnym przytrafi się znów? Trzeba się cieszyć jednak również z innych małych rzeczy, tak jak dzisiaj musimy się cieszyć z naszej defensywy, bowiem zatrzymaliśmy rywali na 57 punktach - dodaje.

MKS, podobnie jak Pamuła, mieli doskonałe otwarcie meczu z Polpharmą, bowiem w drugiej kwarcie prowadzili już 35:16. Potem jednak ich gra siadła. Rywale zdobyli 11 punktów z rzędu i wrócili do gry. - Trochę uciekła koncentracja, o której trener cały czas wspominał i na co nas cały czas uczula. Dobrze, że szybko zareagował i dostaliśmy trochę po głowach za to od niego tak w szatni w przerwie meczu, jak i jeszcze w trakcie drugiej kwarty - komentuje Pamuła.

W drugiej połowie meczu dąbrowianie wrócili do swojej dobrej gry. - Koncentracja wróciła. Wróciła też nasza dobra defensywa. Dzięki temu końcowy wynik wygląda dla nas naprawdę dobrze - kontynuuje.

Dla ekipy MKS mecz z Farmaceutami był pierwszym po serii czterech spotkań wyjazdowych, z których dąbrowski zespół przywiózł dwa triumfy i tyle samo porażek. W opinii Pamuły szkoda ewidentnie porażki w Szczecinie, gdzie zawodnicy King Wilków Morskich decydujące o wygranej punkty zdobyli na dwie sekundy przed końcową syreną.

- Szkoda meczu w Szczecinie, ale tak, jak mówił nasz trener, to rywale dali nam w tym meczu szansę powrotu i szansę na odniesienie zwycięstwa. My przegraliśmy tamto spotkanie przez fatalną pierwszą połowę. Udało nam się doprowadzić do nerwowej końcówki, ale niestety daliśmy ciała w pierwszej połowie i niestety to kosztowało nas porażkę - kończy Pamuła.

MKS do gry wróci 30 grudnia, kiedy to w Słupsku zmierzy się z tamtejszą Energą Czarnymi.

Komentarze (0)