Sopocianie dość rzadko przekraczają granicę 70 punktów w tym sezonie. Na czternaście rozegranych spotkań tylko czterokrotnie udała im się ta sztuka! Po jednym z meczów Zoran Martić żartował, że jego drużynie potrzebny będzie Tom Cruise z "Mission Impossible", aby poprawić grę w ataku.
- Ten atak różnie się układa. Trudno powiedzieć, z czego to wynika. Zagrywek mamy naprawdę sporo. Brakuje egzekucji w ofensywie - wyjaśnia Grzegorz Kulka, koszykarz Trefla Sopot.
W ostatnim spotkaniu z Rosą Radom zespół uzyskał 61 punktów, mimo że grał we własnej hali. Można zaryzykować tezę, że Hala Stulecia nie jest sprzymierzeńcem dla drużyn, które chcą grać ofensywną koszykówkę. Twarde obręcze skutecznie uprzykrzają życie strzelcom. Przekonała się także o tym Rosa Radom.
- Szkoda, że nie udało się wygrać. Rosa okazała się lepszym zespołem od nas. Uważam, że daliśmy z siebie wszystko. Ta trzecia kwarta zadecydowała o losach meczu. Co prawda staraliśmy się do samego końca walczyć o zwycięstwo, ale niestety się nie udało - komentuje Kulka.
Nie ma co ukrywać, że kluczowym elementem tego spotkania były straty. Sopocianie popełnili ich aż 22. - Te straty nas pogrążyły. Gdyby było ich troszkę mniej, to wynik byłby jeszcze lepszy - dodaje zawodnik Trefla.
Żółto-czarni z bilansem 3:11 zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli. Kulka uważa jednak, że Trefla stać na walkę z każdym w TBL. - Możemy grać i rywalizować z każdą drużyną w tej lidze. Wszystko tak naprawdę od nas zależy. Musimy wykonywać założenia przedmeczowe, czyli agresywna obrona i bieganie do szybkiego ataku - podkreśla.
W niedzielę sopocianie zagrają z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. - Chcemy sprawić noworoczny prezent kibicom oraz sobie i wygrać ze Stalą Ostrów - zaznacza.