Jacek Winnicki: Nie udało nam się przełamać strefy Anwilu

- W końcówce nie umieliśmy się dostosować do obrony 1-3-1 Anwilu, nie udało nam się jej przełamać, choć przed meczem wydawało nam się, że jesteśmy na to przygotowani - powiedział trener Jacek Winnicki po porażce Polskiego Cukru we Włocławku.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
fot Jacek Wojciechowski / fot. Jacek Wojciechowski

Przez 30 minut derbowego starcia między Anwilem Włocławek a Polskim Cukrem Toruń szala zwycięstwa przechylała się to w jedną, to w drugą stronę. W kluczowej odsłonie gospodarze zdobyli jednak aż 27 punktów i pokonali rywali zza miedzy 82:67.

- Gratulacje dla zespołu z Włocławka. Wygrali zasłużenie. Ostateczny wynik, czyli 15-punktowa przewaga włocławian nie do końca jednak odzwierciedla przebieg meczu, bo przez ponad 30 minut byliśmy w grze. Prawda jest też taka, że nie wykorzystaliśmy swoich szans w tym spotkaniu. Zwłaszcza w pierwszej połowie i trzeciej kwarcie. Kilkukrotnie robiliśmy proste błędy w szybkim ataku: albo nie trafialiśmy do kosza z łatwych pozycji, albo popełnialiśmy straty, albo oddawaliśmy piłkę - powiedział po zakończeniu pojedynku 14. Tauron Basket Ligi trener Polskiego Cukru, Jacek Winnicki.

Patrząc na mecz przez pryzmat kwart - Anwil prowadził nieustannie. Obraz gry był jednak nieco inny - goście dwukrotnie wychodzili na kilkupunktowe prowadzenia. W pierwszej połowie na 28:21, a w trzeciej kwarcie - 48:42 i 50:45. Torunianom zabrakło jednak umiejętności, aby zadać kilka decydujących ciosów i Anwil każdorazowo wracał do gry. I w czwartej kwarcie zanotował kluczową serię 19:2 (od 58:60 do 77:62).

- W pierwszej połowie, gdy Anwil nie złapał jeszcze swojego rytmu gry, pozwoliliśmy rywalom rzucić 10 punktów po zbiórkach w ataku oraz 10 punktów po stratach. Mimo to przez ponad 20 minut mieliśmy to spotkanie w garści - komentował opiekun toruńskiego zespołu, dodając - W końcówce nie umieliśmy się dostosować do obrony 1-3-1 Anwilu, nie udało nam się jej przełamać, choć przed meczem wydawało nam się, że jesteśmy na to przygotowani.

Analizując statystyki, łatwo dostrzec przewagę gospodarzy w walce na tablicach. Włocławianie wygrali zbiórki aż 40:23 i byli w tym elemencie zdecydowanie lepsi od swoich przeciwników. Trener Winnicki zwrócił jednak uwagę również na inne aspekty.

- Była bardzo duża dysproporcja w rzutach. W pierwszej mieliśmy 4/8 za trzy, a w drugiej oddaliśmy zza łuku aż 18 prób (pięć celnych - przyp. M.F.). Mimo, że jesteśmy dobrze rzucającym zespołem z dystansu, to jednak nasze proporcje oddawanych rzutów dwu- i trzypunktowych są niezbyt dobre. Dodatkowo, w pierwszej połowie nie trafiliśmy kilku ważnych rzutów wolnych, niby tylko cztery w całym spotkaniu, ale to były istotne momenty - przyznał trener Polskiego Cukru.

Dzięki zwycięstwu u siebie, Anwil ma obecnie ten sam bilans, co rywale - 11:4. Włocławianie zajmują obecnie trzecie, a torunianie czwarte miejsce w tabeli.

- Niemniej jednak, to bardzo cenne spotkanie dla nas. Musimy zacząć podejmować tego typu wyzwania. Nikomu dotychczas nie udało się wygrać w Hali Mistrzów. My próbowaliśmy to zmienić, ale Anwil był po prostu lepszy. Zrównaliśmy się punktami, mamy ten sam bilans, więc w meczu z Rosą Radom musimy pokazać się z lepszej strony - zakończył Winnicki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×