Przez ponad trzydzieści minut to był ultradefensywny pojedynek, w którym obie drużyny jako cel numer jeden obrały sobie uprzykrzanie życia rywalowi. W ostatnim fragmencie obrona Anwilu jednak pękła, a finisz Rosy był po prostu zabójczy.
Wynik meczu na pewno nie odzwierciedla tego, co działo się w niedzielę na parkiecie w Radomiu. Oba zespoły grały długimi fragmentami bardzo nieskutecznie, popełniały sporo strat, bezskutecznie próbowały szukać recepty na sforsowanie defensywy rywala. Nie da się jednak ukryć, że bardziej chaotycznie zaprezentowali się w tym meczu goście, który w całym pojedynku trafiali ze skutecznością zaledwie 34 procent. Z takim rywalem jak Rosa misja "zwycięstwo" nie mogła się zatem udać. Gospodarzom z kolei należy oddać, że wytrzymali ciśnienie tego pojedynku i cierpliwie wyczekali moment, by rzucić się rywalom do gardeł.
Obie ekipy rozpoczęły niedzielną batalię bardzo chaotycznie. Po trzech minutach gry na tablicy świetlnej widniał wynik... 2:2. Szybciej z marazmu otrząsnęli się koszykarze Rosy, którzy potrzebowali zaledwie dwóch kolejnych minut, by objąć prowadzenie 13:2. To był kapitalny fragment C.J. Harrisa, który tylko w pierwszej kwarcie uzbierał 12 punktów. A Anwil? Grał po prostu fatalnie. I to właściwie każdy zawodnik, bez wyjątku.
Na początku drugiej odsłony goście nadal "porywali" swoją grą. Po 14 minutach mieli na swoim koncie zaledwie 4 celne rzuty z gry (4/22 - 18 procent)! Aż wreszcie sygnał do ataku po stronie gości dali Michał Chyliński i David Jelinek. Anwil zbliżył się w tym fragmencie do rywala na pięć "oczek".
Po przerwie wydawało się, że goście odżyli. Po czterech minutach trzeciej kwarty Anwil pierwszy raz w tym spotkaniu objął prowadzenie (34:33). Wśród gospodarzy grę ciągnąć zaczęli Robert Witka i Torey Thomas, bo przez dłuższy fragment od piłek odcięty został Harris. Mecz układał się tak, że nawet 4-6 punktów przewagi Rosy walnie zbliżało gospodarzy do zwycięstwa w tej batalii. A kiedy miejscowi zyskali już 10 punktów przewagi, przy tak defensywnym spotkaniu, jasne stało się, że zwycięstwa wyrwać sobie już nie dadzą.
Rosa Radom - Anwil Włocławek 68:54 (15:10, 15:15, 12:18, 26:11)
Rosa: Harris 20, Thomas 14, Sokołowski 10, Witka 6, Bonarek 6, Jeszke 6, Adams 4, Hajrić 2, Szymkiewicz.
Anwil: Stelmach 11, Jelinek 10, Chyliński 7, Diduszko 6, Skibniewski 5, Dmitriew 5, Bristol 4, Łączyński 4, Tomaszek 2, Andjusić.
[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]