Marek Szumełda-Krzycki: Muszę pokazać, iż jestem ważną częścią Legii
O pechu Marka Szumełdy-Krzyckiego napisano już wiele. Sam rozgrywający wierzy, iż teraz jego kariera ponownie zacznie nabierać tempa.
Przypomnijmy, iż Marek Szumełda-Krzycki w ostatnich latach nękany był przez urazy. Jeszcze kilka lat wcześniej rozgrywający uchodził za wielki talent, który miał w niedalekiej przyszłości trafić do Tauron Basket Ligi.
Obecnie niespełna 25-letni zawodnik w barwach Legii Warszawa walczy, aby powrócić do swojej znakomitej formy sprzed trzech kontuzji. - Na każdym treningu i meczu cały czas walczę z samym sobą. Czekam na powrót do optymalnej formy - podkreśla rozgrywający Legii.
WP SportoweFakty: Wyczerpałeś już limit pecha w swojej karierze?
Marek Szumełda-Krzycki: Nie mam pojęcia co "na górze" jest nam zapisane. Robię wszystko w tym kierunku, aby więcej poważniejszych kontuzji już nie mieć.
Czyli w myśl powiedzenia: "suma szczęścia wynosi zero", teraz powinno być już tylko lepiej?- Taki jest plan, ale zobaczymy na ile zdrowie pozwoli. W moim przypadku nie były to lekkie kontuzje. Na każdym treningu i meczu cały czas walczę z samym sobą. Czekam na powrót do optymalnej formy.
Miałeś przez ostatnie lata myśli "dlaczego znowu ja"?
- Szczerze? Nie miałem takich myśli. Na początku byłem bardzo zdenerwowany. Miałem chwile zwątpienia i nie wiedziałem, czy jest sens dalej walczyć. Wiadomo, że kontuzje w sporcie się zdarzają, ale nie miałem myśli "dlaczego znowu mnie się to przytrafiło". To był pech, a trzecia kontuzja nie wynikała z tego, że źle przepracowałem okres przygotowawczy. Zabieg był wtedy niewłaściwie wykonany, aby nie powiedzieć gorzej... (śmiech). Musiałem przejść wtedy jeszcze jedną operację.
Pamiętasz dzień, w którym dostałeś ofertę z Legii Warszawa?
- Tak, pamiętam. Wiem, że nie byłem pierwszym wyborem Legii. Włodarze klubu potrzebowali drugiego rozgrywającego, a ja byłem w stanie pogodzić się z taką rolą. Wiedziałem, że będę tylko zmiennikiem.
Propozycja ze stolicy była dla ciebie wówczas dużym szokiem?
- Myślę, że nie. Znam swoją wartość i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Na pewno cieszę się, że Legia Warszawa się wtedy do mnie odezwała.- Na pewno pokazał mi seniorską koszykówkę w Pruszkowie, na trochę wyższym poziomie. Trener Spychała miał udział w mojej karierze, jednak teraz zaczynam wszystko od zera. Po 2,5 roku nie grania, muszę na nowo pokazać się i udowodnić na co mnie stać. Ciesze się, że trener wyciągnął do mnie rękę i chciał, abym grał w Legii.
Na jakim jesteś etapie, jeśli chodzi o odbudowywanie swojej formy?
- Ciężko powiedzieć. Na razie nie dostaje zbyt wielu minut na parkiecie. Nie mam dużo okazji, aby pokazać swoje umiejętności, ale na pewno fizycznie czuje się coraz lepiej.