Koszykarze Legii Warszawa nie kryją mocarstwowych planów. Podopieczni trenera Michała Spychały od kilku tygodni spełniają oczekiwania kibiców, grając bardzo efektowny basket. Prawdziwym testem obecnej formy Legii będzie jednak spotkanie z Miastem Szkła Krosno, które odbędzie się już 23 stycznia w stolicy.
Liderem zespołu z Warszawy jest bez wątpienia Łukasz Wilczek, który znajduje się w bardzo dobrej formie. Rozgrywający Legii jest motorem napędowym drużyny, która w ostatniej kolejce, na słynnym Torwarze pokonała GKS Tychy. - Zwycięstwa zawsze cieszą, ale równie ważny jest styl - przyznaje w rozmowie z naszym portalem Wilczek.[b]
WP SportoweFakty: Zostałeś wybrany najlepszym koszykarzem Warszawy w 2015 roku. Jak traktujesz to wyróżnienie?[/b]
Łukasz Wilczek: Indywidualne nagrody są bardzo miłe i traktuję je jako motywację do dalszej pracy, ale pamiętajmy, że koszykówka jest grą zespołową. Gdyby nie dobra postawa kolegów z drużyny, zapewne nie miałbym szansy na takie wyróżnienie.
Przejdźmy już teraz do ostatnich wydarzeń w lidze. Żałujesz, iż zagraliście ostatni mecz w tym sezonie na Torwarze?
- Na Torwarze czujemy się naprawdę bardzo dobrze. Jesteśmy tam niepokonani już od kilku sezonów, a kibice potrafią stworzyć niepowtarzalną atmosferę. Zawsze z przyjemnością wracamy na ten obiekt i cieszymy się, że możemy występować przed kilkutysięczną publicznością. Gramy przecież dla kibiców. Chcemy cieszyć ich naszą grą. Im więcej ludzi na trybunach, tym lepiej dla widowiska. Naszą halą jest jednak obiekt na Bemowie, tam na co dzień trenujemy i czujemy się jak w domu.
Słyszałem różne głosy na temat meczu Legii z GKS-em. Jedni mówili, iż spotkanie stało na niskim poziomie, drudzy z kolei twierdzili wręcz odwrotnie. Jak to wyglądało z perspektywy parkietu?
- Za nami bardzo trudny mecz z wymagającym rywalem. GKS ma silny skład i nie bez przyczyny w tym sezonie plasuje się w czołówce ligowej tabeli. Myślę, że kibice oraz obserwatorzy nie mieli na co narzekać. My na pewno daliśmy z siebie wszystko, ponieważ bardzo zależało nam na zwycięstwie. Mimo pewnej wygranej Legii, emocji nie brakowało.
Od początku meczu wyglądaliście na bardzo zmotywowanych. Taki był plan, aby szybko zdominować GKS?
- Do spotkania podeszliśmy z szacunkiem do drużyny przeciwnej, ale również z wiarą
we własne umiejętności. Na treningach ciężko pracujemy nad twardą obroną i pressingiem na całym parkiecie. Presja powoduje, że rywale zaczynają gubić się, a my możemy grać z kontry, która jest naszą silną bronią. Pierwsza połowa wyglądała dobrze w naszym wykonaniu, ale nie oszukujmy się - jeśli chcemy awansować do Ekstraklasy, mamy obowiązek wygrywać takie mecze, jak ten niedzielny z GKS-em.
Wszystko układało się znakomicie dla Legii do momentu trzeciej kwarty. Nie wkradło się przypadkiem w wasze poczynania lekkie rozluźnienie?
- Tyszanie zagrali skuteczniej w ataku, wykorzystując nasze błędy w obronie. My mieliśmy krótki przestój, co przełożyło się na wynik w tym fragmencie gry. Na szczęście, wszystko szybko wróciło do normy.
Co pomyślałeś, jak GKS odrobił straty? Dalej byliście pewni swego?
- Nie było czasu na jakieś większe przemyślenia, ponieważ sytuacja na parkiecie jest bardzo dynamiczna. Nawet przez moment nie wątpiliśmy w to, że możemy nie wygrać tego spotkania. Konsekwentnie realizowaliśmy założenia taktyczne, a sygnał do ataku dał Michał Aleksandrowicz. W trzeciej kwarcie aż trzykrotnie trafił z dystansu. Naszym zadaniem było wykorzystanie jego dobrej dyspozycji rzutowej.
[nextpage]
Jesteś bez wątpienia liderem Legii Warszawa, najdobitniej pokazują to również statystyki. Czujesz, iż rozgrywasz swój jeden z lepszych sezonów w I lidze?
- Czuję się dobrze, po kontuzji z ubiegłego sezonu nie ma już śladu. Mam jednak nadzieję, że najwyższa forma przyjdzie na play-off. Dla wszystkich będzie to kluczowy moment w całych rozgrywkach. Dopiero po zakończeniu sezonu, przyjdzie czas na podsumowania.
Tematem, którego nie możemy pominąć w naszej rozmowie są fani Legii. Jak się gra przy tak głośnym dopingu?
- Fantastycznie. Nasi kibice zasługują na Ekstraklasę, a my musimy zrobić wszystko, aby "Operacja Awans" zakończyła się sukcesem. Kibice potrafią nas "nieść" do kolejnych zwycięstw.
W niedzielnym spotkaniu zadebiutował Grzegorz Kukiełka. Jak ocenisz jego występ?
- To pytanie do naszego sztabu szkoleniowego. Ze swojej perspektywy, mogę jedynie ocenić, że zaliczył bardzo udany występ. Widać, że jest w rytmie meczowym i ma doświadczenie w najwyższej klasie rozgrywkowej, które na pewno będzie działać na naszą korzyść.
Od kilku tygodni nie przegraliście meczu w I lidze. Jest to już ta Legia, którą kibice chcieliby zawsze oglądać?
- Ciężko pracujemy nad tym, aby dawać naszym kibicom powody do satysfakcji. Zwycięstwa zawsze cieszą, ale równie ważny jest styl, w jakim je osiągamy. Musimy jednak twardo chodzić po ziemi. Jak wspomniałem wcześniej, liczę, że najlepszą Legię zobaczymy w play-off.
Za niecałe dwa tygodnie wielki mecz z Krosnem. Myślicie już powoli o tym spotkaniu?
- W najbliższy weekend gramy ze Śląskiem we Wrocławiu i ten mecz jest teraz dla nas najważniejszy. Nie możemy pozwolić sobie na porażkę. Krosnem zajmiemy się w przyszłym tygodniu, ale oczywiście już teraz zapraszam wszystkich kibiców koszykówki 23 stycznia o godz. 19:50 do hali przy ul. Obrońców Tobruku 40. Mamy nadzieję, że stworzymy ciekawe widowisko i nikt nie będzie narzekał na poziom tego spotkania.
[b]
Zdajesz sobie jednak sprawę, iż może mieć on bardzo ważne znaczenie dla układu tabeli?[/b]
- Mam tego świadomość, ale koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Naszym celem zawsze jest zwycięstwo i nie ma znaczenia, czy gramy z liderem, czy z ostatnią drużyną w tabeli. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało jeszcze sporo meczów. Wszystko się jeszcze może zdarzyć, tym bardziej że niespodzianki są wpisane w sport.
Jak duże znaczenie z kolei ma przewaga parkietu w play-off? Może się tak zdarzyć, iż już w półfinale nie będziecie dysponować tym atutem.
- Nie chcę wybiegać tak daleko w przyszłość. Przewaga parkietu w play-off ma duże znaczenie, ale nie ma sensu kalkulować. Najważniejsze są przecież zwycięstwa, a klasowa drużyna potrafi wygrywać bez względu na okoliczności.
Które miejsce zajmie Legia Warszawa po rundzie zasadniczej? 
