Mateusz Bręk stawia dopiero pierwsze kroki na tym szczeblu rozgrywek. Zdecydowanie bardziej doświadczony jest jego starszy brat Dawid, który jest czołowym kreatorem gry na zapleczu TBL. - Fajnie było znów spotkać się z bratem na parkiecie. Szkoda, że znów to jego drużyna wyszła z tego zwycięsko - podkreśla 21-letni zawodnik.
WP SportoweFakty: Jak będziesz wspominał pojedynek w Krośnie przeciwko bratu?
Mateusz Bręk: Na pewno mecz nie odbył się po naszej myśli. Daliśmy przeciwnikom zdobyć zbyt dużo punktów. Fajnie było znów spotkać się z bratem na parkiecie. Szkoda, że znów to jego drużyna wyszła z tego zwycięsko.
[b]
Pierwsza kwarta wyglądała w waszym wykonaniu bardzo przyzwoicie. Spodziewaliście się, iż kilka minut później nastąpi "mała katastrofa"?[/b]
- Nie spodziewaliśmy się, jednak tego dnia drużyna z Krosna była nie do zatrzymania, szczególnie w pierwszej połowie. Ich skuteczność była na dużo wyższym poziomie niż nasza.
Co się stało, iż zanotowaliście serię bodajże 0:19?
- Z takim zespołem wystarczy chwila nieuwagi, by złapała flow i zaczęła seryjnie zdobywać punkty. Nie mieliśmy na to odpowiedzi, stąd aż tak duża seria przeciwników.
Spodziewaliście się, iż Śląsk Wrocław wygra z Legią Warszawa? Zwycięstwo Śląska może wam bardzo pokrzyżować szyki.
- Zespół Śląska jest nieprzewidywalny, to że jest w tabeli dużo niżej od Legii nie znaczy, że nie może wygrać w takim meczu. Na pewno jest nam to nie na rękę, gdyż Wrocławianie to nasz sąsiad w tabeli i ten mecz może mieć wpływ na koniec sezonu.
[b]
Potwierdziło się, iż w I lidze prawie każdy może wygrać z każdym. Mówię o tym nieprzypadkowo, gdyż w sobotę zagracie z wyżej notowanym Zniczem Basket Pruszków.[/b]
- Tak jak mówisz w I lidze każdy może zwyciężyć, nawet niżej notowana drużyna może sprawić niespodziankę. Będziemy walczyć, żeby stało się tak w meczu z Pruszkowem.
Na pewno znacie mocne i słabe strony Znicza. Co musicie najbardziej poprawić w swojej grze przed tym meczem?
- W meczu z Pruszkowem kluczowa według mnie będzie nasza skuteczność, jak i walka na zbiórce. Na pewno nie możemy popełnić tego samego błędu co w Pruszkowie, gdzie w końcówce oddaliśmy mecz rywalom.
Rozmawiał Jakub Artych