Zastal upokorzył dąbrowian - relacja z meczu Intermarche Zastal Zielona Góra - MKS Dąbrowa Górnicza

Kolejne świetne spotkanie rozegrali zielonogórscy koszykarze, którzy dosłownie zmiażdżyli swojego rywala - MKS Dąbrowę Górniczą, wygrywając 90:50. Dla podopiecznych Tomasza Herkta był to dziewiąty triumf w ostatnich jedenastu kolejkach.

Śmiało można powiedzieć, że był to najlepszy mecz Zastalu w obecnym sezonie we własnej hali. Z kolei dla dobrze radzącego sobie z reguły na wyjazdach MKS-u Dąbrowa Górnicza było to spotkanie, o którym każdy z tej drużyny chciałby jak najszybciej zapomnieć. O ile pierwsza kwarta była jeszcze w miarę wyrównana (wynik 29:21), to o kolejnych odsłonach absolutnie nie można tego powiedzieć.

W drugich dziesięciu minutach "Zastalowcy" bardzo dobrze spisywali się w obronie, a do tego dąbrowianom nic nie wychodziło. To musiało mieć przełożenia na wynik, który po celnej "trójce" Sławomira Olszewskiego w 16. minucie brzmiał 41:24. Gracze trenera Herkta podobną sytuację mieli w poprzednim meczu u siebie przeciwko Sudetom Jelenia Góra, kiedy prowadzili 15-punktami w połowie drugiej kwarty. Wtedy mimo tak wysokiej przewagi Zastalu, doszło do nerwowej końcówki. Teraz team z Winnego Grodu nie pozwolił na to i o żadnej dekoncentracji zielonogórzan nie było mowy. Oba zespoły na długą przerwę schodziły przy rezultacie 47:29.

Gospodarze bardzo szybko, ekipę MKS-u pozbawili jakichkolwiek złudzeń, gdyż po niecałych dwóch minutach drugiej połowy, prowadzili już 53:29. Po celnym rzucie zza linii 6,25, rozgrywającego dobre spotkanie Marcina Wróbla (trzy "trójki" w meczu), przewaga zielonogórskiej drużyny osiągnęła już 30 "oczek" (61:31). Od tego momentu do końca odsłony numer trzy oba teamy zdobyły po 10 punktów i przed ostatnią kwartą wynik brzmiał 71:41.

W czwartej "ćwiartce", tak jak i w trzeciej, kibice zgromadzeni w hali Uniwersytetu Zielonogórskiego byli skazani na brak emocji. Jednak nie zabrakło za to śmiechu. Koszykarze z Dąbrowy Górniczej kilka razy nie trafili z najprostszych sytuacji spod samego kosza, i właśnie to tak rozbawiło fanów basketu z Zielonej Góry. Ekipa MKS-u już całkowicie straciła jakikolwiek zapał do gry, a Zastal jeszcze powiększył przewagę. Na pięć minut przed końcem potyczki na parkiet wszedł rezerwowy - Grzegorz Szepczyński. Zyskał on aplauz publiczności, gdyż w krótkim czasie zdobył cztery punkty, a do tego zebrał piłkę w ataku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 90:50. Ze względu na kontuzje, trener Zastalu miał do dyspozycji tylko dziesięciu zawodników. Warto dodać, że każdy z nich punktował.

Intermarche Zastal Zielona Góra - MKS Dąbrowa Górnicza 90:50 (29:21, 18:8, 24:12, 19:9)

Zastal: Wiśniewski 21, Wiekiera 17, Chodkiewicz i Wróbel po 10, Kalinowski 9, Sarzało 7, Wilczek 6, Szepczyński 4, Olszewski oraz Taberski po 3.

Najwięcej dla MKS: Bogdanowicz i Milewski po 9 i Deja 7.

Źródło artykułu: