[b]
WP SportoweFakty: Jak z twojej perspektywy wyglądały 27. Derby Trójmiasta?[/b]
Marcin Stefański: Było dużo emocji, ale myślę, że do tego wszyscy zdołali się już przyzwyczaić w derbowych spotkaniach. Uważam, że obydwie drużyny pokazały się z bardzo fajnej strony, walczyły. Wynik był dość niski, co świadczy o tym, że była niezła obrona. Mecz mógł się kibicom podobać. Szkoda, że przegraliśmy. Mieliśmy zwycięstwo praktycznie w kieszeni. Prowadziliśmy pięcioma punktami w samej końcówce, ale niestety nie zachowaliśmy zimnej krwi do ostatniej sekundy.
W pierwszej połowie sam oglądałeś spotkanie, ale na drugą połowę przeniosłeś się na trybunę, w której zasiadali kibice Trefla Sopot. Skąd taka decyzja?
- Kibice mnie zawołali abym przyszedł i dopingował drużynę razem z nimi. Nie miałem z tym problemu. Starałem się jeszcze mocniej zagrzewać kolegów do walki. Bardzo się emocjonowałem. To był bardzo ciekawy pojedynek, tym bardziej, że byliśmy o krok od zwycięstwa. Myślałem, że odniesiemy pierwsze zwycięstwo na wyjeździe.
Można chyba śmiało zaryzykować tezę, że Marcin Stefański z Treflem Sopot na dobre i na złe.
- To prawda. To już mój siódmy sezon w barwach Trefla Sopot i naprawdę sporo widziałem w klubie. Były wzloty i upadki. Było wicemistrzostwo Polski, czwarte miejsca, zdobyte Puchary Polski, ale także porażki w ćwierćfinale. Ten sezon nie jest łatwy dla nas. Nie chodzi tutaj o ekonomiczne kwestie, ale bardziej o to, że przegraliśmy kilka wygranych meczów.
To chyba taki paradoks, bo zwykle o Treflu Sopot mówiło się, że ekonomicznie najlepiej nie było, ale były za to świetne wyniki.
- Chciałbym zacząć od tego, że ta płynność finansowa w tym sezonie jest bardzo dobra. Nie mamy na co narzekać. Sytuacja w klubie jest stabilna, najlepsza od lat.
[b]
Działacze realizują założenia, o których mówili przed sezonem.[/b]
- Zdecydowanie. Prezes Kniter wyciąga klub na dobrą drogę. Jest bardzo stabilnie.
W końcu koszykarz Trefla Sopot może się skoncentrować na grze?
- Dokładnie. Wcześniej różnie z tym bywało. Jednak w życiu nie ma idealnych sytuacji. Chciałoby się zdobywać mistrzostwa, mieć dużo pieniędzy i być zdrowym. Nie zawsze jednak jest to możliwe. Staram się jednak patrzeć pozytywnie na rzeczywistość. W tym sezonie do pełni szczęścia brakuje nam kilku zwycięstw.
Kiedy wrócisz do gry?
- Chciałbym jak najszybciej. Zacząłem już biegać, odbyłem kilka porannych treningów z drużyną. Wierzę, że kibice zobaczą mnie podczas spotkania z MKS-em Dąbrowa Górnicza.
Rozmawiał Karol Wasiek