W drugiej fazie FIBA Europe Cup koszykarze Śląska przegrali wszystkie pięć pojedynków. Na awans z grupy rzecz jasna szans już nie mają, ale kibice po cichu liczyli na to, że wrocławianie sprawią w Belgii niespodziankę. Jedno trzeba przyznać - zaprezentowali się solidnie i powalczyli do ostatniej syreny. Tylko tyle i aż tyle.
Nie da się jednak ukryć, że gospodarze po prostu na to zwycięstwo sobie zapracowali. Byli skuteczniejsi, całkowicie zdominowali też walkę na desce (35:22 w zbiórkach dla Telenetu). Przytrafiały im się co prawda głupie straty, ale ostatecznie Śląsk nie był w stanie przekuć tego w atut.
Pierwsze minuty tej batalii wskazywały na to, że dla gospodarzy będzie to wyjątkowo łatwa przeprawa. Telenet rozpoczął bowiem środową batalię od prowadzenia 16:5. Wrocławianie totalnie przespali pierwszą kwartę meczu, ale to chyba też trochę uśpiło czujność rywali.
Do gry goście wrócili już w drugiej odsłonie. W ataku uaktywnił się Denis Ikovlev i przewaga miejscowych zaczęła topnieć w oczach, aż wreszcie, na minutę przed końcową syreną w tym fragmencie spotkania, Śląsk dopadł gospodarzy i wyrównał stan tego pojedynku (28:28).
Niestety, kolejny przestój przytrafił się wrocławianom tuż po przerwie. Telenet zyskał 12 "oczek przewagi i prowadzenia nie oddał już do końca spotkania. Co prawda w czwartej kwarcie polski zespół zbliżył się do rywala na dwa "oczka", ale na więcej tego dnia stać go już nie było.
Telenet Ostenda - WKS Śląsk Wrocław 75:68 (22:11, 9:20, 22:12, 22:25)
Telenet: Katić 13, Salumu 12, Archie 12, Djordjević 9, Serron 8, Gibson 8, Marnegrave 7, Boukichaou 4, Buza 2, Marelja, Gillet.
Śląsk: Ikovlev 17, Kowalenko 14, Williams 10, Chanas 10, Kulon 7, Jarmakowicz 6, Jankowski 2, Han 2.