Poprzedni tydzień był niezwykle udany dla koszykarzy Stelmetu BC Zielona Góra. Mistrzowie Polski najpierw uporali się z Umaną Reyer Venezia i awansowali do 1/8 finału EuroCupu, a później z łatwością rozprawili się z Energą Czarnymi Słupsk w hicie 20. kolejki Tauron Basket Ligi.
Podopieczni Saso Filipovskiego wygrali 70:41. Czy to zwiastun tego, że forma mistrza Polski idzie do góry?
- Te dwa mecze faktycznie zagraliśmy dobrze, ale nie możemy na tym spocząć, bo ta forma szybko może pójść na dół. Musimy postępować mądrze i nie chodzić z głowami w chmurach - przyznaje Adam Hrycaniuk, środkowy zielonogórskiej drużyny.
Szczególnie imponująca była wygrana w Hali "Gryfia", w której Stelmet BC nie radził sobie do tej pory najlepiej.
- Obawialiśmy się tego meczu, ponieważ w Słupsku nikomu nie gra się łatwo. Energa Czarni są groźną drużyną, szczególnie na własnym parkiecie. Zatrzymaliśmy jednak ich atak, wybiliśmy ich z rytmu. My z kolei graliśmy bardzo długo i mądrze, nie daliśmy im "żyć" z naszych strat - komentuje Hrycaniuk.
Świetną robotę w niedzielnym meczu wykonali podkoszowi, którzy zatrzymali dwa ważne ogniwa po stronie Energi Czarnych Słupsk - Cheikha Mbodja i Justina Jacksona. Czy po meczu otrzymali kilka ciepłych słów od trenera Filipovskiego?
- Jak się kogoś chwali, to później wychodzi gorzej. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważnym elementem gry są zbiórki i zastawianie pod koszem. Dużo nas pracy kosztowało walka z Mbodjem i Jacksonem. Oni są silni i skoczni, ale udało się ich zatrzymać - odpowiada Hrycaniuk.
Przed Stelmetem BC kolejne wyzwania - najpierw trzydniowy turniej o Puchar Polski, a później walka z Uniksem Kazań w 1/8 finału Pucharu Europy.
- Intensywne półtora tygodnia przed nami. Mam nadzieję, że rozegramy trzy mecze w Dąbrowie Górniczej, a później Uniks Kazań - mówi zawodnik.