MKS musi wygrać. "Ostatnio chyba zapomnieliśmy, jak się to robi"

31 stycznia MKS Dąbrowa Górnicza wygrał swój ostatni mecz na parkietach Tauron Basket Ligi. Od tego czasu podopieczni Drażena Anzulovicia ponieśli cztery porażki. W niedzielny wieczór ta czarna seria ma zostać zakończona.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
/ Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza

- Na pewno w tym meczu zagramy o zwycięstwo i dwa punkty - przekonuje Mateusz Dziemba.

Rzucający MKS-u Dąbrowa Górnicza jako jeden z nielicznych w swoim zespole jest do dyspozycji trenerów niemal w każdym meczu. Wyjątkiem była konfrontacja w Słupsku. To i tak niemały ewenement w swoistym "dąbrowskim szpitalu".

Właśnie te urazy mają duży wpływ na to, że wyniki MKS-u w ostatnim czasie nie są satysfakcjonujące, bo jak nazwać serię czterech kolejnych porażek w TBL? - Gdzieś tam jest jeszcze ta nadzieja i wiara, że uda się zagrać w fazie play off. Walczymy nie tylko z rywalami, ale i z własnymi problemami, które prześladują nas na co dzień - dodaje.

Kontuzje i urazy w dąbrowskim obozie to normalne zjawisko i nie inaczej jest przed meczem z Asseco Gdynia. W minionym tygodniu ze składu wypadł Marcin Piechowicz, który podczas kontrolnej potyczki z doznał poważnej kontuzji stopy.

Pocieszeniem pozostaje fakt, że w porównaniu z ostatnim meczem przeciwko ekipie PGE Turów Zgorzelec do składu wróci - i tak jeszcze nie w stuprocentowej dyspozycji - Przemysław Szymański.

Pomimo tych wszystkich problemów w dąbrowskiej drużynie nadal jest wiara w realizację celu, jakim jest "ósemka" po sezonie zasadniczym.

- Zostało jeszcze trochę grania, bo przed nami jeszcze osiem meczów. Musimy znów zacząć wygrywać, bo ostatnio chyba zapomnieliśmy jak się to robi - kończy Dziemba.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×