MKS musi wygrać. "Ostatnio chyba zapomnieliśmy, jak się to robi"

Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza
Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza

31 stycznia MKS Dąbrowa Górnicza wygrał swój ostatni mecz na parkietach Tauron Basket Ligi. Od tego czasu podopieczni Drażena Anzulovicia ponieśli cztery porażki. W niedzielny wieczór ta czarna seria ma zostać zakończona.

- Na pewno w tym meczu zagramy o zwycięstwo i dwa punkty - przekonuje Mateusz Dziemba.

Rzucający MKS-u Dąbrowa Górnicza jako jeden z nielicznych w swoim zespole jest do dyspozycji trenerów niemal w każdym meczu. Wyjątkiem była konfrontacja w Słupsku. To i tak niemały ewenement w swoistym "dąbrowskim szpitalu".

Właśnie te urazy mają duży wpływ na to, że wyniki MKS-u w ostatnim czasie nie są satysfakcjonujące, bo jak nazwać serię czterech kolejnych porażek w TBL? - Gdzieś tam jest jeszcze ta nadzieja i wiara, że uda się zagrać w fazie play off. Walczymy nie tylko z rywalami, ale i z własnymi problemami, które prześladują nas na co dzień - dodaje.

Kontuzje i urazy w dąbrowskim obozie to normalne zjawisko i nie inaczej jest przed meczem z Asseco Gdynia. W minionym tygodniu ze składu wypadł Marcin Piechowicz, który podczas kontrolnej potyczki z doznał poważnej kontuzji stopy.

Pocieszeniem pozostaje fakt, że w porównaniu z ostatnim meczem przeciwko ekipie PGE Turów Zgorzelec do składu wróci - i tak jeszcze nie w stuprocentowej dyspozycji - Przemysław Szymański.

Pomimo tych wszystkich problemów w dąbrowskiej drużynie nadal jest wiara w realizację celu, jakim jest "ósemka" po sezonie zasadniczym.

- Zostało jeszcze trochę grania, bo przed nami jeszcze osiem meczów. Musimy znów zacząć wygrywać, bo ostatnio chyba zapomnieliśmy jak się to robi - kończy Dziemba.

Komentarze (0)