Maciej Kwiatkowski: Minnesota Timberwolves, czyli szczeniaki do wzięcia

AFP / Karl-Anthony Towns i Andrew Wiggins bawili się świetnie podczas ostatniego Weekendu Gwiazd
AFP / Karl-Anthony Towns i Andrew Wiggins bawili się świetnie podczas ostatniego Weekendu Gwiazd

Minnesota Timberwolves po raz 12 z rzędu nie awansowali do play-off - to najdłuższa taka passa w NBA. Za sprawą dwóch 20-letnich graczy przyszłość klubu wygląda jednak bardzo obiecująco.

Minnesota Timberwolves bez "tankowania" zrobili to czego tak bardzo pragną Philadelphia 76ers - znaleźli w drafcie przyszłą gwiazdę NBA. 20-letni Karl-Anthony Towns na pewno otrzyma nagrodę dla najlepszego debiutanta sezonu 2015/16, rok po tym jak dostał ją jego rówieśnik - dziś już nie pierwszy, ale drugi lider Timberwolves - Andrew Wiggins. Towns i Wiggins to "spadek" jaki pozostawił po sobie zmarły jesienią ubiegłego roku prezydent i trener klubu Flip Saunders.

I pomyśleć, że jeszcze przed dwoma laty w Minnesocie nie było ani Townsa, ani Wigginsa, a po sezonie zakończonym bilansem 40-42 i kolejnym brakiem awansu do play-off. najlepszy gracz Minnesoty Kevin Love domagał się wymiany. Tamtej wiosny Timberwolves mieli dodatkowo nie mieć wysokiego wyboru w Drafcie 2014, a kontuzje już wtedy zaczynały spowalniać kariery Ricky'ego Rubio i Nikoli Pekovica.

Dwa lata później przypadkowa przebudowa Timberwolves - czyli oddanie Love'a za wybranego przez Cavaliers z nr 1 draftu Wigginsa, dlatego że LeBron James chciał w Cleveland wygrywać już teraz - otwiera przed klubem świetlaną przyszłość. Pytanie tylko czy zamieszanie panujące u góry organizacji nie przeszkodzi w zbudowaniu drużyny lepszej niż ta Kevina Garnetta, która na przełomie millenium rok w rok awansowała do play-off, po to by odpadać już w I rundzie.

Celem Minnesoty nie powinien być sam powrót do play-off, ale budowa drużyny, która w ciągu 4-5 lat mogłaby stać się jednym z kandydatów do wygrania Konferencji Zachodniej. Wszystko to Timberwolves zawdzięczają Saundersowi, który od początku był zdecydowany, aby z nr 1 Draftu 2015 wybrać Townsa.

"KAT" to kat

Mierzący 213 cm Towns (18,1 pkt, 10,3 zb., 1,7 blk na mecz) nie jest tak znakomitym atletą jak Anthony Davis, za to jest od niego dużo lepiej wyszkolony technicznie. "KAT" może nie być w ataku tak dominującym i wszechstronnym graczem jakim stał się w tym sezonie DeMarcus Cousins, ale powinien być od niego lepszym obrońcą. Debiutancki sezon Townsa ustawił hierarchię na szczycie talentu posiadanego przez Minnesotę - to Towns jest nr 1, a Wiggins nr 2.

Porównajmy debiutancki sezon Townsa z pierwszymi sezonami Davisa i Cousinsa. Dodałem też do tej listy - dla zabawy - Garnetta i Tima Duncana. Wszystko w przełożeniu na średnio 36 minut.

debiutancki sezonskut. z grypunkty (Per-36)zbiórki (Per-36)asysty (Per-36)bloki (Per-36)
Karl-Anthony Towns 54,8 proc. 20,7 11,8 2,0 2,0
Anthony Davis 51,6 proc. 16,9 10,2 1,2 2,2
DeMarcus Cousins 43,0 proc. 17,8 10,9 3,2 1,1
Kevin Garnett 49,1 proc. 13,1 7,9 2,3 2,1
Tim Duncan 54,9 proc. 19,4 11,0 2,5 2,3

Towns już od pierwszego meczu w Lidze Letniej w Las Vegas zaskoczył skutecznością swojego rzutu z półdystansu. "Zaskoczył" to mało powiedziane. W swoim jedynym sezonie w lidze akademickiej trafił zaledwie 8 rzutów spoza pola trzech sekund. Tymczasem w debiutanckim sezonie NBA całą swoją grę w ataku oparł o "jump shot". Rzut z wyskoku stanowił aż 39,6 proc. jego prób z gry - trafiał go ze skutecznością 46,7 proc. po chwycie piłki i 40,7 proc. po chwycie i koźle (dane na dzień 24.03). Dla porównania Dirk Nowitzki trafiał w tym sezonie - odpowiednio - 44 i 43 proc., a LaMarcus Aldridge 45 i 33 procent.

Co najlepsze, Towns trafiał różnego rodzaju rzuty z półdystansu - od razu bez kozła w sytuacjach jeden na jednego (bardzo szybko potrafi podjąć decyzję o rzucie - zanim wysoki obrońca w ogóle zdąży zareagować), robiąc odskok do tyłu po postawieniu zasłony, czy w końcu też po zwodzie i koźle. Korzystając z faktu, że od pierwszych meczów dostał zielone światło od trenera Sama Mitchella, Towns bardzo szybko zaczął wykorzystywać zagrożenie rzutem, aby np po pompce i koźle wchodzić do pola trzech sekund i trafiać rzuty półhakiem po dwutakcie. Towns ma arsenał zwodów głową, piłką, lekką niezgrabność ruchów, ale potrafi znaleźć drogę do dobrej pozycji rzutowej. I jeszcze nawet nie zaczął tak naprawdę rzucać za trzy (22/64 w pierwszych 71 meczach kariery), gdzie w niedalekiej przyszłości ma szansę trafiać powyżej 40 procent.

Ta łatwość w zdobywaniu punktów czyni Townsa nowym liderem Timberwolves. Wiggins (20,7 pkt, 3,6 zb., 2,0 as.) miał w drugim sezonie gry kłopoty z rzutem z dystansu (46/159 - 28,9 proc.) i wciąż opiera swoją grę o kontrataki i akcje jeden na jeden, robiąc małe, ale powolne postępy. Dziś już widać, że tak jak przewidywano - po tym jak w szkole średniej okrzyknięto go "drugim LeBronem" - nie stanie się wielką gwiazdą NBA, a przynajmniej nie od razu. Powinien jednak w ciągu 2-3 kolejnych sezonów dobić do czołówki najlepszych skrzydłowych ligi, bo ma potencjał zostania najlepszym obrońcą na obwodzie Minnesoty. Potrzebuje też trenera, który wymusi na nim oddawanie większej ilości rzutów za trzy.

Poniższy "highlight" za to dobrze obrazuje jaki użytek ze swojego bardzo dobrego rzutu potrafi zrobić Towns:

Bałagan na strychu

Tragiczna śmierć Saundersa skomplikowała przyszłość Timberwolves na trzech poziomach: trenerskim, menedżerskim, ale też i właścicielskim. Saunders był jedyną postacią w NBA, która była zatrudniona na każdym z tych trzech szczebli.
Sędziwy właściciel Glen Taylor już od lat planuje sprzedać klub i chciałby przekazać go w ręce kogoś kto zagwarantuje pozostanie Timberwolves w mroźnej Minnesocie.

Rodzina Saundersa przejęła część należących do niego udziałów w klubie, ale od kilku lat to właśnie Saunders powoli budował grupę ludzi, którzy mieli wykupić większość udziałów od Taylora. Miał w niej znajdować się m.in. Kevin Garnett. Obecnie Taylor próbuje sprzedać część udziałów Steve'owi Kaplanowi. Ten jednak ma kłopot, aby najpierw pozbyć się swojej części z Memphis Grizzlies. Sytuacja na samym szczycie organizacji jest obecnie bardzo niestabilna, a to nie sprzyja budowaniu planu na kolejne lata.
[nextpage]
Generalnym Menedżerem Timberwolves obecnie Milt Newton, który przejął odium obowiązków po śmierci Saundersa. Powinien nim pozostać, ewentualnie wkrótce stać się czyjąś prawą ręką.

Mitchell - trener - przejął drużynę w trybie awaryjnym. Jego przyszłość jest dużo bardziej niepewna, niż ta Newtona. Mitchell ma staro-szkolną wizję gry - pożyczył schematy zagrywek od Saundersa (który swoją drogą - nie najłatwiej o tym pisać - jeszcze przed śmiercią powinien był oddać stanowisko komuś innemu spoza grupy bliskich osób). W tym systemie Saundersa dominują akcje jeszcze z czasów prowadzenia przez niego Detroit Pistons, czyli nastawione na otwieranie pozycji do rzutów z półdystansu i penetracji. Nie przypadek, że Timberwolves są jedną z drużyn oddających najmniej rzutów za trzy w lidze.

KlubOddane rzuty za 3 (do 24.03)
Milwaukee Bucks 1116
Minnesota Timberwolves 1117
Brooklyn Nets 1246
Golden State Warriors 2211

Mitchellowi ponad pół sezonu zajęło dotarcie do piątki, którą Timberwolves już od początku rozgrywek powinni byli zaczynać mecze: Rubio, Zach LaVine, Wiggins, Gorgui Dieng i Towns. Kontuzje 27-letniego debiutanta Nemanji Bjelicy popsuły mu pierwszy sezon gry w NBA, ale optymalnie to "stretch-4" z Serbii mógłby grać w miejsce zaliczającego skądinąd bardzo dobry sezon Dienga. Mitchell stracił jednak pół sezonu, próbując z LaVine'a zrobić rozgrywającego, gdy dawno temu widać było, że jego umiejętności rzutowe w połączeniu z zupełnym brakiem wizji gry to materiał na rzucającego obrońcę. Dodatkowo już w styczniu część graczy Timberwolves w kuluarach wyrażała swoje nierozumienie w stosunku do metod, którymi kieruje się Mitchell.

piątka na boiskuminutypunkty zdobyte (na 100 posiadań)punkty straconeróżnica
Rubio, LaVine, Wiggins, Dieng, Towns 440 116,0 111,1 +4,9
Rubio, Prince, Wiggins, Dieng, Towns 252 105,2 109,3 -4,1
Rubio, LaVine, Wiggins, Bjelica, Towns 19 123,3 93,8 +29,5

Co dalej?

Towns, Wiggins, LaVine i być może jeszcze Rubio - to postaci, które stworzą trzon Timberwolves. Przez ostatnie pół roku pojawiały się plotki o handlowaniu hiszpańskim wirtuozem - który znakomicie podaje i broni, jednak wciąż nie nauczył się dobrze rzucać - ale w tym momencie Timberwolves musieliby na jego miejsce pozyskać rozgrywającego, bo LaVine nim nie będzie, a grający nieźle debiutant Tyus Jones nie jeszcze gotowy do tej roli.

Timberwolves będą mieli wysoki wybór w najbliższym drafcie i to dla nich szansa na przejęcie kolejnego obiecującego gracza. Albo przehandlowanie tego wyboru za wartościowego gracza lub graczy, którzy już w przyszłym sezonie mogliby pomóc Minnesocie w awansie do play-off.

Młodym zawodnikom Minnesoty pomóc mieli w tym sezonie weterani Garnett, Tayshaun Prince, Andre Miller i Kevin Martin. Dwaj ostatni są już w San Antonio, Prince prawdopodobnie odejdzie po tym sezonie, a Garnett może zakończyć karierę. Pracę może stracić też Mitchell, ale wszystko zacznie się tak naprawdę u góry - od tego czy Taylor ma plan na to co dalej zrobić z Minnesotą. Na dzień dzisiejszy Timberwolves w składzie potrzebują zaplecza praktycznie na każdej pozycji.

Sytuacja Timberwolves wygląda obiecująco, ale tak w ostatnich latach było już kilkukrotnie. Po śmierci Saundersa, którzy z Taylorem współdzielili wizję budowy drużyny, wydaje się, że otworzyło się miejsce dla nowego, silnego głosu. Być może ton mógłby nadać ktoś kto pełniłby dualną rolę trenera i prezydenta. Być może tę rolę zdecyduję się objąć Tom Thibodeau, z którym Timberwolves przeprowadzili już wstępne rozmowy. Być może będzie to Jeff Van Gundy, który przed sezonem aplikował przecież do pracy z Anthonym Davisem i New Orleans Pelicans.

Przyszłość Timberwolves boiskowych liderów już ma. To czego Minnesocie potrzeba, to ktoś kto będzie pociągał za sznurki.

-->> Zobacz więcej publikacji tego autora

Czytaj więcej tekstów podsumowujących sezon regularny 2015/16 w NBA:

Na czym polega fenomen Golden State Warriors
San Antonio Spurs, czyli przebudowa z mistrza w mistrza
Philadelphia 76ers - reaktywacja
Czy D'Angelo Russell zastąpi Kobiego Bryanta?
19-letni Booker nową gwiazdą Phoenix Suns
Mistrzostwa NBA nie można kupić
LeBron w cieniu Warriors
Ostatni wspólny sezon Duranta i Westbrooka?

Komentarze (0)