Mateusz Kostrzewski był jedną z najbardziej wyróżniających się postacią w zespole PGE Turowa Zgorzelec podczas pojedynku z Polpharmą Starogard Gdański. Szczególnie udana w wykonaniu 26-letniego skrzydłowego była druga kwarta w której rzucił rywalom 11 punktów. Po 20 minutach rywalizacji reprezentant czarno-zielonych miał dzięki temu na swoim koncie już 19 ”oczek” i 8 zbiórek, ale jego zespół nadal musiał odrabiać straty.
- Polpharma rozegrała bardzo dobre zawody i postawiła nam ciężkie warunki na naszym parkiecie. Cały mecz grali równo, dwa razy odskakując nam na kilkanaście punktów przewagi. Potrafiliśmy jednak się zebrać i objąć nawet prowadzenie - komentował po końcowym gwizdku Mateusz Kostrzewski.
Aktualni wicemistrzowie Polski w trzeciej kwarcie faktycznie przegrywali już różnicą 13 punktów, ale skuteczna gra Daniela Dillona oraz Camerona Tatuma pozwoliła zbliżyć się do rywali. Gdy na minutę przed końcem spotkania celny rzut oddał właśnie Kostrzewski, to wydawało się, że PGE Turów może uczynić kolejny mały krok w kierunku rundy play-off. Ostatnia akcja należała jednak do Farmaceutów. Ustawiony w rogu Johny Dee wykorzystał swoją szansę i skarcił czarno-zielonych celną "trójką".
- Przez 36 minut meczu na prowadzeniu utrzymywali się goście. W ostatniej akcji dopisało im szczęście, choć ten rzut wpadł tak naprawdę po naszym błędzie. Możemy być źli tylko i wyłącznie na siebie. To my tego "nie ogarnęliśmy", zrobiliśmy złą rotację i zwycięstwo z naszej winy uciekło nam z rąk - analizował Kostrzewski, który ostatecznie zakończył ten pojedynek z imponującym dorobkiem 25 punktów i 12 zbiórek.
Mateusz Kostrzewski: Możemy być źli tylko na siebie
Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec w ramach 26. kolejki TBL ulegli Polpharmie Starogard Gdański 74:75. - Zwycięstwo z naszej winy uciekło nam z rąk - mówił po końcowym gwizdku Mateusz Kostrzewski.
Źródło artykułu: