Michał Weiss: Dlatego kocham ten sport!

Materiały prasowe / Fot. Krzysztof Wnęk
Materiały prasowe / Fot. Krzysztof Wnęk

Zetkama Doral Nysa w swoim pierwszym sezonie na zapleczu TBL awansowała do ósemki, będąc jedną z rewelacji całych rozgrywek. W ostatniej kolejce ekipa Marcina Radomskiego pokonała u siebie GKS Tychy, czym przypieczętowała fazę play-off dla Kłodzka!

WP SportoweFakty: Przede wszystkim zacznę od gratulacji, bo należą się wam wielkie brawa za ten niewątpliwy sukces!

Michał Weiss: Dziękuje bardzo! Wszyscy w klubie bardzo się cieszymy z tego, że udało nam się zrealizować, nawet z nawiązką, to, co sobie zakładaliśmy przed sezonem. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że piszemy taką historię i mam nadzieję, że Kłodzko na dłużej wpisze się w ramy 1 ligi.

Osobiście już w to Pan uwierzył? Zetkama Doral Nysa Kłodzko, absolutny beniaminek I ligi, w swoim pierwszym sezonie zagra w play-offach!

- Myślę, że tak! Po ostatnim meczu z Tychami, gdy już emocje opadły, dotarło do nas, że będziemy się bić o TBL. Dla nas jako beniaminka 1 ligi brzmi to trochę jak jakaś niestworzona historia i wprawdzie trafiamy na niesamowicie profesjonalną i mocną ekipę z Krosna, ale mamy zamiar postawić się i pokazać, że pomimo dwóch w sumie chyba największych porażek, jakie ponieśliśmy w tym sezonie zasadniczym i były to porażki z drużyną z Krosna, to broni nie złożymy. Chcemy pokazać, że ta liga i ten sezon czegoś nas nauczyły i jesteśmy dużo lepszą ekipą niż na początku.

[b][color=#000000]Muszę się przyznać, że przed sezonem nie wierzyłem za bardzo w ogóle w wasze utrzymanie. Ale pewnie nie tylko ja. Wy jednak totalnie zamknęliście usta niedowiarkom.

[/color][/b]

- Bardzo się cieszę z tego powodu, że tak się stało. Jesteśmy drugim zaskoczeniem ligi według PZKosza. Trenerzy innych drużyn docenili naszą pracę i rozwój, bo można powiedzieć, że z meczu na mecz prezentowaliśmy się coraz lepiej. Wasz portal ogólnie przed sezonem bodajże stawiał nas w rankingu na ostatnim miejscu, co szczerze trochę mnie dziwiło, ale w kontekście całego sezonu to się cieszę, że tak się stało i myślę, że bardzo nam to pomogło. Większość drużyn po prostu się z nami nie liczyła, lekceważyli nas i to, uważam, bardzo nam pomogło w odnoszeniu zwycięstw.

Jeśli popatrzy się na to, jakie firmy zostawiliście za swoimi plecami, to trzeba przyznać, że sport jest naprawdę piękny i nieprzewidywalny.

[color=#000000]- Zawsze uważałem, że w koszykówce to w zasadzie wszystko jest możliwe i dlatego kocham ten sport i będę grał, dopóki zdrowie mi pozwoli. Myślę, że o zwycięstwie decydują różne czynniki. Naszą przewagą nad innymi drużynami jest to, że gramy w basket ze sobą już bardzo długo, przyjaźnimy się, spędzamy czas ze sobą nawet poza boiskiem. Tworzymy kolektyw już od kilku lat. Przez 3 ligę do drugiej, później walka o utrzymanie 2 ligi. Następnie upragniony awans, gdzie tak naprawdę to też na nas nikt nie stawiał. Przez te całe 14 lat, odkąd drużyna funkcjonuje, było wiele momentów zarówno dobrych jak i złych. Zawodnicy, którzy przyczynili się do sukcesu w tym sezonie w większości przeżywali te momenty i myślę, że tu drużyna się scalała. To jest i była nasza największa broń przeciwko innym ekipom.

"Mamy na wyjeździe do końca sezonu mecze w Gliwicach, Prudniku, Siedlcach, Poznaniu i Katowicach. Aby walczyć o play-offy, musimy wygrać dwa razy". To słowa waszego trenera. Miał nosa![/color]

- Żeby grać w play-offach, to jasna sprawa, że trzeba wygrywać. Bez zwycięstw to można ewentualnie zagrać w play-outach. Myślę, że przełomowym momentem było tutaj zwycięstwo w Siedlcach. Zagraliśmy bardzo dobre zawody, a do tego mieliśmy trochę szczęścia w końcówce, gdzie Marcin Bluma znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie i trafił dobitkę. To sprawiło, że wygraliśmy pierwszy mecz na wyjeździe i uwierzyliśmy wtedy, że możemy bić się o ósemkę i że na wyjazdach też można odnosić zwycięstwa. Następnie był mecz w Poznaniu. Pomimo niskiego wyniku i słabej skuteczności udało się też wywieźć zwycięstwo. A w kontekście tego, co mówił Marcin Radomski, to faktycznie dwa zwycięstwa wyjazdowe dały nam częściowo play-offy, bo jak wiemy, wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej kolejce.

[b][color=#000000]Mecz w Katowicach nie wyszedł wam kompletnie, a już tam mogliście zapewnić sobie awans. Była wówczas obawa, że ten ostatni mecz musi być już bez granicy błędu, aby wejść do ósemki?

[/color][/b]

- Fakt, mecz w Katowicach nam nie wyszedł i nie wiem czemu tak się stało. Po prostu nic nam nie wychodziło i nie wiem, co było tego przyczyną. Jeżeli chodzi o ostatnie spotkanie to oczywiście, że była presja i obawa. Stres związany z tym, że możemy zawieść kibiców i przegrać, był ogromny, ale chęć zwycięstwa i tego, że możemy zrobić coś historycznego dla naszego miasta i kibiców była jeszcze większa. Nasza hala pozwoliła nam na lepsze granie i udało się! Dobrze weszliśmy w mecz, tyszanie ospale, i udało nam się wypracować przewagę, którą dowieźliśmy do końca. Na 3 minuty przed końcem meczu już wiedzieliśmy o awansie, ponieważ Spójnia i Rosa przegrały swoje mecze i można powiedzieć, że już wtedy świętowaliśmy historyczne PO dla Kłodzka.

Trafiliście jednak chyba najgorzej, jak można było, bowiem na Miasto Szkła. Co jesteście w stanie w tych co najmniej trzech meczach pokazać?

- Trafiliśmy jak trafiliśmy. Kompletnie nam to nie przeszkadza. Swoje już zrobiliśmy i podejdziemy do tych meczów, pomimo tego, że play-offy pierwszej ligi są dla nas czymś nowym, całkowicie na luzie i bez żadnego obciążenia psychicznego. Oczywiście mam nadzieję, że właśnie brak tego stresu związanego z PO pozwoli nam na lepsze granie i chociaż trochę napsujemy krwi drużynie z Krosna. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to drużyna kompletna i w pełni profesjonalna, ale nic nie mamy do stracenia. Jak już mówiłem, swoje zrobiliśmy!

Zespół z Krosna to jeden z tych nielicznych, który wygrał u was. Na pewno będziecie chcieli choć to jedno spotkanie u siebie wyrwać w ramach rewanżu za sezon zasadniczy.

- Oczywiście, że tak! Ja zawsze chcę wygrywać i koledzy z drużyny na pewno też. Jestem świadomy tego, że będzie to bardzo ciężkie do zrealizowania, ale kto wie... To jest koszykówka!

[color=#000000]I na sam koniec chciałbym raz jeszcze pogratulować Mateuszowi i Pati z okazji ich zaręczyn!

[/color]Rozmawiał Dawid Siemieniecki

Zobacz wideo: Lijewski: Niektórzy potrzebują więcej czasu, żeby zrozumieć Dujszebajewa

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)