Koszykarze Śląska Wrocław w tym gorzkim dla nich sezonie byli bliscy sprawienia sporej niespodzianki. Trójkolorowi jeszcze w regulaminowym czasie gry mogli rozprawić się z silną, zajmującą drugie miejsce w tabeli Rosą. Najpierw istotną stratę popełnił jednak Norbert Kulon, a następnie rzut na zwycięstwo przestrzelił Denis Ikovlev.
- Mieliśmy praktycznie zwycięstwo w garści. Na 16 sekund przed końcem spotkania prowadziliśmy dwoma punktami, piłka była w naszym posiadaniu, ale popełniliśmy stratę. Rosa to wykorzystała i doprowadziła do dogrywki. Mam nadzieję, że moi zawodnicy wyciągną z tej akcji wnioski po to, aby w przyszłości nie doprowadzili do sytuacji w której będąc blisko zdobycia czegoś, o co walczą przez całe spotkanie, ponownie popełnią głupi błąd - komentował Emil Rajković, trener Śląska.
Pomimo absencji Kamila Chanasa wrocławianie pokazali jednak bardzo dobrą grę. Już w pierwszej połowie mogli popisać się nieco ponad 47-procentową skutecznością z dystansu, a w decydującej czwartej kwarcie prowadzili nawet 56:51.
- Gratulacje należą się obu zespołom. Rosie za zwycięstwo, a moim graczom za walkę. Biorąc pod uwagę to, że rozegraliśmy dwa mecze w ciągu trzech dni, a także okrojony skład, który posiadamy i to z jakimi problemami się zmagamy, to myślę, że osiągnęliśmy lepszy rezultat niż ktokolwiek mógłby od nas wymagać. To pozwala mi być usatysfakcjonowanym pomimo tego, że przegraliśmy - przyznawał szkoleniowiec wrocławskiego zespołu.
W dogrywce z jego podopiecznych "uszło powietrze". Rosa za sprawą szybkich, dystansowych trafień Daniela Szymkiewicza i C.J. Harrisa mogła kontrolować jej przebieg.
- W doliczonym czasie gry Rosa przeciwstawiła nam się bardzo fizyczną koszykówką i zasłużenie odniosła zwycięstwo. Życzę im powodzenia w rundzie play-off. To bardzo dobry zespół prowadzony, moim zdaniem, przez najlepszego trenera w Polsce - dodawał na zakończenie Emil Rajković.