Igor Milicić: Coś nie gra, jak jesteśmy faworytem
Anwil przegrał drugie spotkanie z rzędu na wyjeździe. Mecze poza domem są największą bolączką ekipy Igora Milicicia. Gdyby nie wpadki z ligowymi autsajderami, Siarką i Treflem, włocławianie mogliby nawet liczyć się w walce o pierwsze miejsce.
Swojego rozczarowania takim obrotem spraw nie ukrywa szkoleniowiec Anwilu.
- Coś nie gra, jak jesteśmy faworytami. Musimy wszyscy dokładnie przeanalizować, dlaczego doszło do takiej sytuacji - przyznaje Igor Milicić.
- Zabrakło odpowiedniej intensywności przez całe spotkanie. Mamy doświadczony zespół i uważam, że nie powinno stanowić to problemu - ocenia Igor Milicić.
Gospodarze od samego początku prowadzili i byli stroną dominującą. W końcówce, co jest niespodzianką, zachowali więcej zimnej krwi i zasłużenie sięgnęli po wygraną, chociaż włocławianie mieli swoje szanse.
- Gratulacje dla drużyny z Sopotu za zwycięstwo. Gospodarze zasłużenie sięgnęli po wygraną, chociaż losy meczu mogły przechylić się na naszą korzyść. W końcówce popełniliśmy proste błędy, które zabrały nam wygraną bądź co najmniej dogrywkę. Więcej opanowania zachowali sopocianie - przyznaje szkoleniowiec Anwilu Włocławek.
W środę koszykarze z Kujaw mogą zrehabilitować się przed własnymi kibicami. Podopieczni Milicicia zmierzą się z Polfarmexem Kutno. Włocławianie wciąż mają szansę na zajęcie drugiego miejsca, ale nie mogą sobie pozwalać na kolejne wpadki.
- Mamy przed sobą kolejne spotkania, na których musimy się już koncentrować - zaznacza Milicić.