Choć w środowy wieczór Rosa nie zawiodła i zgodnie z oczekiwaniami pokonała Trefla 73:64, budując dużą przewagę już po pierwszej kwarcie, to po zmianie stron boiska musiała mocno się wysilić, aby utrzymać wypracowaną wcześniej zaliczkę.
Na ambitną i dzielną postawę skazywanych na porażkę gości zwrócił uwagę na konferencji prasowej Wojciech Kamiński. - Duże słowa uznania dla zespołu z Sopotu, bo szczególnie w drugiej połowie napsuł nam sporo krwi. Chyba zbyt szybko uwierzyliśmy, że zawody są już skończone, a rywale zaczęli trafiać, nawet przez ręce z ósmego metra - podkreślił trener gospodarzy, odwołując się do dużo lepszej skuteczności z dystansu sopocian.
Zadowolenia z rezultatu nie ukrywał C.J. Harris. - Ten mecz był dużo lepszy niż poprzednie. Dobrze spisaliśmy się w obronie, dzięki czemu oddaliśmy wiele rzutów z otwartych pozycji - podkreślił.
Amerykański obwodowy był najlepszym strzelcem środowego pojedynku Tauron Basket Ligi. Przez ponad 29 minut spędzonych na parkiecie uzyskał 22 punkty przy skuteczności 7/13 z gry (w tym 4/7 z dystansu). Ponadto miał trzy zbiórki.
W jednej z akcji niebezpiecznie na parkiet upadł Michał Sokołowski. Po chwili musiał opuścić plac gry i już się na nim nie pojawił. Czy zagra w niedzielny wieczór w Kutnie z Polfarmexem? - Ciężko powiedzieć. Czekamy, zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Michał doznał urazu kolana - poinformował Kamiński. - "Sokół" jest twardym facetem, więc jeżeli zszedł z boiska, to upadek musiał być bolesny. Nie będę robił jednak sensacji, poczekamy na oficjalną diagnozę lekarzy - dodał szkoleniowiec.
Do zakończenia rundy zasadniczej pozostały Rosie dwa spotkania. Czy utrzyma pozycję wicelidera tabeli? - Idziemy dalej, nie patrzymy na inne wyniki, bo zostały dwa mecze do końca sezonu regularnego. Wciąż jesteśmy w grze o najwyższe miejsce - zakończył "Kamyk".