- Przypuszczałem, że ten mecz może tak wyglądać. Wynikało to z faktu, że drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego gra już bez presji - mówi Jarosław Krysiewicz.
Przed spotkaniem w Kaliszu zespół Polfarmexu Kutno miał wszystkie karty w ręku, aby zająć szóste miejsce w tabeli. Wystarczyło jedynie wygrać z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Tego jednak nie udało się osiągnąć, bo ambitnie grająca "Stalówka" okazała się skuteczniejsza od kutnian (79:75).
Goście fatalnie rozpoczęli niedzielne zawody. Po kilkunastu minutach gospodarze prowadzili nawet 13 punktów. Później jednak do głosu doszli kutnianie, którzy stopniowo odrabiali straty.
- Nie ma co ukrywać, że fatalnie rozpoczęliśmy ten mecz. Gospodarze trafiali praktycznie każdy rzut. Nic potrafiliśmy zatrzymać "Stalówki". Z biegiem czasu przejęliśmy kontrolę nad meczem, ale w końcówce zabrakło nam zdrowia. To jest spowodowane faktem, że od dłuższego czasu zmagamy się z problemami zdrowotnymi - dodaje Krysiewicz.
O losach meczu zadecydowała sama końcówka. Goście na 110 sekund przed końcem meczu mieli nawet cztery punktów więcej do BM Slam Stali (75:71), ale od tego momentu kompletnie stanęli w ataku, co wykorzystali podopieczni Zorana Sretenovicia, którzy najpierw odrobili straty, a później sami odjęli prowadzenie. Nie oddali go już do samego końca.
- Zawodnicy w głowach mieli już grę w play-offach i tej koncentracji na pewno trochę brakowało - zaznacza opiekun Polfarmexu.
- Spodziewaliśmy się trudnego meczu, bo "Stalówka" naprawdę dobrze gra na własnym parkiecie. Wiedzieliśmy, że gospodarze będą chcieli solidnie zakończyć ten sezon i tak też się stało. Nie wyszło nam to spotkanie. Najważniejsze jest jednak to, że zakwalifikowaliśmy się do play-offów. Taki był cel, który udało się zrealizować - mówi z kolei Mateusz Bartosz, kapitan Polfarmexu Kutno.
Rywalem zespołu Krysiewicza w play-offach będzie Rosa Radom. Pierwszy mecz odbędzie się w piątek.