Przemysław Karnowski: Chcę zaatakować draft NBA w przyszłym roku

- Plan jest taki, żeby na początku września zacząć treningi na pełnych obrotach. Chcę wrócić do formy sprzed operacji - mówi Przemysław Karnowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

[b]

WP SportoweFakty: Pod koniec minionego roku nabawił się pan poważnego urazu kręgosłupa. Często bywa tak, że kontuzje odbijają się na psychice sportowca. Jak było w pana przypadku? Był moment zwątpienia bądź załamania?[/b]

Przemysław Karnowski: To były naprawdę trudne momenty dla mnie. Tym bardziej, że prawie cztery tygodnie nie wiedziałem, co dzieje się z moim organizmem. Nie mogłem nawet wstać z łóżka. Podstawowe czynności życiowe były mocno zaburzone. Przyjechali do mnie rodzice, którzy pomagali mi się poruszać. 31 grudnia miałem operację i od tego momentu wszystko zaczęło układać się lepiej.

Jak wyglądał sam zabieg?

- Operacja trwała ponad pięć godzin. Niestety to była jedyna droga, by w pełni poradzić sobie z kontuzją kręgosłupa.

Pierwsze dni po zabiegu nie były łatwe. Uczył się pan niemal wszystkiego od zera.

- Tak, to prawda. Po operacji usiadłem na łóżku dopiero po sześciu godzinach. Wstałem następnego dnia po popołudniu. Zabieg poszedł po myśli lekarzy. Nie było żadnych powikłań. Plan "A" został zrealizowany i nie trzeba było robić żadnych modyfikacji.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Piotr Świerczewski ma nadzieję na rewanż (źródło: TVP)

Ostatnie miesiące spędził pan na rehabilitacji po kontuzji kręgosłupa. Jak w tym momencie wygląda pana zdrowie?

- Jest zdecydowanie lepiej. Od ponad dwóch tygodni biegam, lekko skaczę. To są jednak na razie podstawy. Nie są to bowiem sprinty i wielkie skoki. Lekarz ze Stanów Zjednoczonych umożliwił mi wykonywanie tych elementów, których nie robiłem przez prawie sześć miesięcy. Jestem zadowolony, ponieważ rehabilitacja idzie zgodnie z planem. Jestem dobrej myśli.

Jak długo będzie jeszcze przebiegać rehabilitacja?

- Lekarz mówił mi, że około 2-3 miesięcy. Jestem z nim w stałym kontakcie. Jeśli pojawia się ból, to od razu dzwonię i o tym informuję. Szybko to rozwiązujemy. Jak na razie była tylko jedna taka sytuacja. To też była dość zabawna sprawa, ponieważ nie mogłem się schylać, a spadł mi telefon i nikt nie mógł mi pomóc. Musiałem się schylić i poczułem ból. Ale szybko wszystko wróciło do normy.

Kilka kilogramów pan stracił na wadze. Nieco inaczej wygląda pana sylwetka w tym momencie.

- Ciekawostką jest fakt, że podczas choroby, czyli od 2 do 30 grudnia, schudłem 30 kilogramów. Byłem na bardzo mocnych antybiotykach. Dużo nie mogłem jeść. Teraz nabrałem trochę wagi i wygląda to już lepiej. Aczkolwiek w tym momencie nie patrzę na to, jak wyglądam, ponieważ najważniejsze jest zdrowie.

Już pod koniec maja podjął pan decyzję w sprawie przyszłości. Kolejne miesiące spędzi pan w Gonzadze. Dlaczego?

- Podjąłem tę decyzję bardzo świadomie. Rozmawiałem z trenerami, rodzicami, władzami uczelni. Decyzja była szybka, ponieważ trenerzy bardzo chcieli, abym został i kontynuował swoją grę. W drużynie zrobiło się miejsce, ponieważ dwóch chłopaków zgłosiło się do NBA. Chcę pokazać, że mogę grać na wysokim poziomie.

[b]

Warto to wyjaśnić kibicom. Wykorzystał pan przysługujące prawo, tzw. "medical redshirt", które umożliwia dalszą grę na uniwersytecie. Na jakiej zasadzie to działa?[/b]

- Nie rozegrałem 30 procent meczów w poprzednim sezonie i mogłem z takiego prawa skorzystać. Aczkolwiek musiałem złożyć wniosek, przedstawić swoją historię choroby. Komisja NCAA to rozpatrywała.

Miał pan inne opcje?

- Tak. Mogłem chociażby wrócić do Europy. Pojawiały się różne możliwości, ale zdecydowałem się na piąty rok w Gonzadze.

Jakie ma pan cele? Powrót do treningów i...?

- Chcę zaatakować draft NBA w przyszłym roku. Mam nadzieję, że ominą mnie kontuzje i ze zdrowiem wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Plan jest taki, żeby na początku września zacząć treningi na pełnych obrotach. Chcę wrócić do formy sprzed operacji.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: