Jordan Clarkson uzgodnił z Los Angeles Lakers warunki czteroletniego kontraktu, który opiewa na 50 mln dolarów - dowiedział się portal The Vertical.
24-letni Amerykanin filipińskiego pochodzenia to przechwyt Lakers z drugiej rundy draftu w 2014 roku (wybór nr 46). W swoim drugim sezonie gry zaliczał średnio 15,5 punktów na mecz i był drugim strzelcem Lakers tylko za Kobim Bryantem. Rozpoczął 79 meczów w pierwszej piątce, grając wymiennie jako rzucający obrońca i rozgrywający.
Clarkson miał status zastrzeżonego wolnego agenta, ale podlegał tzw. "Prowizji Gilberta Arenasa". To znaczy, że oferty pozostałych klubów, były ograniczone finansowo w dwóch pierwszych latach umowy do poziomu tzw. wyjątku "mid-level" (ok. 5,6 mln dol.). Dopiero w trzecim roku Clarkson mógł otrzymać maksymalną wartość kontraktu (ok. 22 mln dol.).
Dlatego Lakers nie czekali na to, aż Clarkson otrzyma taki kontrakt od innej drużyny, który potem mogliby wyrównać. Po uzgodnieniu umowy z Timofejem Mozgowem, Generalny Menedżer Mitch Kupchak szybko zajął się sprawą Clarksona.
Lakers wciąż pozostaje ok. 38 mln dolarów do wykorzystania na rynku wolnych agentów. Byli zainteresowani Nicolasem Batumem, ale ten zdecydował się pozostać w Charlotte Hornets. Sprowadzenie Mozgowa oznacza natomiast, że Lakers wycofali się z wyścigu po Hassana Whiteside'a. Nie byli też nigdy zainteresowani Alem Horfordem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Leszek Orłowski o rzutach karnych. "Łukasz Fabiański nie zrobił nic"