- Ten sparing dał nam dużo więcej niż trening, bo jednak trzeba było grać pod pewną presją wyniku. To na pewno było lepsze, gdybyśmy mieli grać pięciu na pięciu podczas treningu. Mogliśmy w bojowych warunkach wyeliminować te mankamenty, które wyszły w meczu w Białymstoku. Wtedy to dużo było indywidualnej gry, dopiero jak zagraliśmy zespołowo, zrobiło się zdecydowanie lepiej - mówi Aleksandrowicz.
Sparing przeciwko ekipie "Czarodziejów z Wydm" dla zielonogórskich koszykarzy okazał się bardzo pożyteczny. Zawodnicy Wiecko Zastalu mogli w nim przede wszystkim dobrze sprawdzić, jak sobie radzą w grze ofensywnej - W meczu kontrolnym chcieliśmy zagrać konsekwentnie. Wiadomo, że było troszeczkę mniejsze napięcie i mniejsza presja na obronę, także tak mocno nie przykładaliśmy się do niej. Natomiast w ataku zagraliśmy nie najgorzej, ale popełniliśmy kilka błędów. Jeśli chodzi o tę ofensywę, musimy do niej dołożyć jeszcze trochę cierpliwości. W potyczce przeciwko Kotwicy sprawdziliśmy właśnie, w jakim miejscu jesteśmy z tą cierpliwością i dokładnością w ataku. Dowiedzieliśmy się też, jak gramy pod presją - kilka razy Kotwica mocniej zaatakowała, a my już się denerwowaliśmy. Chcieliśmy wtedy grać indywidualnie. To trzeba wyeliminować - przyznaje szkoleniowiec zielonogórzan.