Finały wielką motywacją dla Stephena Curry'ego

PAP/EPA / LARRY W. SMITH
PAP/EPA / LARRY W. SMITH

Tegoroczne finały NBA mocno utkwiły w głowie Stephena Curry'ego. MVP sezonu 2015/16 nie ukrywa, że to dla niego największa motywacja przed kolejnymi rozgrywkami.

W tym artykule dowiesz się o:

Golden State Warriors mieli już na wyciągnięcie ręki drugie z rzędu mistrzostwo NBA, prowadzili w serii już 3-1, ale Cleveland Cavaliers w niebywałych okolicznościach odwrócili losy rywalizacji i to oni wkrótce otrzymają mistrzowskie pierścienie.

Stephen Curry przyznał niedawno, że dopiero kilka dni temu po raz pierwszy obejrzał siódmy mecz przegranych przez jego zespół finałów. - Byłem trochę zły na siebie, ale dzięki temu wracam do ciężkiej pracy przed kolejnym sezonem. Myślę, że to dobry czynnik motywujący do tego, żeby znów wejść na salę gimnastyczną i trenować - skomentował dla ESPN.

Lider GSW nie był najlepiej dysponowany podczas tych finałów, między innymi dlatego, że pod koniec kwietnia naderwał więzadło przyśrodkowe. Zmusiło go do to dwutygodniowej przerwy, ale potem nie wyglądał już tak dobrze, jak jeszcze w czasie sezonu regularnego.

- Nie byłem zdrowy w 100 procentach, ale kogo to obchodzi? Grałem, próbowałem pomóc swojemu zespołowi i to było najważniejsze. Teraz wykorzystuję lato do tego, aby dojść do pełnej sprawności. Mam przed sobą jeszcze trochę pracy - dodał.

Warriors zainaugurują sezon 26 października w meczu przeciwko San Antonio Spurs.

ZOBACZ WIDEO: Historyczny mariaż łódzkich klubów. Jak żużel dogadał się z siatkówką?

Źródło artykułu: