Greg Surmacz: Jerel kupił ciasto i pizzę. Było wesoło

Greg Surmacz w rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o przygotowaniach do nowego sezonu, zmianach w drużynie, a także... urodzinach Jerela Blassingame'a. - Świetnie się przygotował. Kupił pizzę, ciasto. Było mega zabawnie - mówi.

[b]

WP SportoweFakty: Sporo zmian zaszło w drużynie Energi Czarnych Słupsk w trakcie okresu wakacyjnego. Jak wygląda zespół po tych wszystkich korektach?[/b]

Grzegorz Surmacz: Na razie jest dość wczesny etap przygotowań. Bardzo ciężko pracujemy na treningach, by zaznajomić się z taktyką nowego trenera. Nasza gra nie wygląda najlepiej. Ten produkt nie jest jeszcze oszlifowany. Myślę, że czas będzie pracował na naszą korzyść. Przez miesiąc można sporo zrobić i wierzę, że będziemy optymalnie przygotowani na początek sezonu.

Dość szybko udało wam zbudować atmosferę w zespole.

- To fakt. Wydaje mi się, że wynika to z faktu, iż mamy bardzo doświadczoną drużynę. Średnia wieku kształtuje się w okolicach 30. Każdy z nas wiele widział i to będzie miało przełożenie na wynik. Każdy wie, co ma robić na parkiecie.

Opowiedz w kilku słowach o urodzinach Jerela Blassingame'a, które odbyły się w poniedziałek. Transmisja w mediach społecznościowych, ciasto, świeczki, pizza. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.

- Jerel dba o to, by atmosfera w szatni była odpowiednia. Ma być głośno i wesoło. Jego urodziny były już wcześniej zaplanowane. Mówiliśmy mu, że w Polsce jest taka tradycja, że to on musi wszystko kupić. W Stanach Zjednoczonych jest na odwrót. Tam przyjaciele, rodzina zabierają solenizanta na przyjęcie czy obiad. Jerel był na to przygotowany. Kupił ciasto, pizzę. Było mega zabawnie. Pośmialiśmy się we własnym gronie.

Jak wygląda praca z nowym trenerem? Czego możemy spodziewać się po Robertsie Stelmahersie?

- Widać, że przez wiele lat grał w koszykówkę. Ma ogromną wiedzę. Wie, jak ją przekazać. Czerpiemy dużo korzyści ze współpracy z tym trenerem. Na co dzień jest on bardzo spokojny, ale do pewnego momentu. Są pewne rzeczy, które go szybką irytują.

ZOBACZ WIDEO "Raport z Ł3" - bliżej Legii w Lidze Mistrzów (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Które elementy go najbardziej irytują?

- To koszykarskie podstawy - obrona, ustawianie się do zbiórek. On tych rzeczy bardzo pilnuje. Jeśli ich nie wykonujesz, to możesz usłyszeć kilka cierpkich słów.

Czy zmiana trenera wpłynęła na pana rolę w drużynie?

- Nie. Dalej mam grać tak samo. Trener zauważył, że dobrze mi szło w play-offach w minionym sezonie i nie widzi sensu zmieniania mojej roli. Pokazałem, że potrafię grać w drużynie, która ma wysokie aspiracje. Trener Stelmahers od samego początku daje mi dużo szans, które staram się wykorzystywać.

Wróćmy jeszcze na chwilę do okresu wakacyjnego. Pana dalsza gra w Enerdze Czarnych Słupsk była pewna od samego początku? Jak wyglądały negocjacje?

- W życiu nic tak naprawdę nie jest pewne, ale otrzymałem jasny komunikat od władz Energi Czarnych Słupsk o chęci dalszej współpracy. Miałem z nikim innym nie rozmawiać i tego się trzymałem. Jak ustalono już kwestie budżetowe, to nawiązano ze mną kontakt i dość szybko się dogadaliśmy.

Pan też wyrażał chęć pozostania w Słupsku?

- Oczywiście. Końcówka minionego sezonu była bardzo udana. Zdobyłem pierwszy medal w karierze. Po co cokolwiek zmieniać? Tym bardziej, że lubię grę z Blassem, Sewerynem, czy Mantasem. To był mój pierwszy raz, kiedy mogłem zostać w drużynie na kolejny sezon. Nie chciałem znów budować swojej pozycji od zera.

Podczas okresu wakacyjnego sporo mówiło się o przyjściu Filipa Dylewicza do Energi Czarnych Słupsk. Jak pan reagował na te informacje?

- Akurat w te wakacje byłem kompletnie odciąłem się od tych wszystkich informacji. Byłem w Kanadzie i nie rozmawiałem z ludźmi ze Słupska. Zajmowałem się innymi sprawami. Co do ewentualnego transferu Filipa - takie rzeczy się zdarzają. Czasami jeden zawodnik zastępuje drugiego. To jest biznes.

Czyli bez żadnych sentymentów?

- Oczywiście. Zdążyłem już do tego przyzwyczaić. W sporcie liczy się tu i teraz. Słaby sezon może sprawić, że nie będziesz miał miejsce w zespole. Trzeba się z tym liczyć.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (0)